Czterech malijskich żołnierzy i ośmiu napastników zginęło w środę w Mali w ataku na konwój wiozący materiały wyborcze. Do zdarzenia doszło na drodze między miejscowościami Nampala i Coura w środkowo-południowej prowincji Segou. We wtorek aż trzech kandydatów startujących w wyborach prezydenckich ogłosiło, że uzyskało dostateczną liczbę głosów, by przejść do drugiej tury.
O ataku agencję Reutera poinformował rzecznik malijskiego Ministerstwa Obrony, nie podając szczegółów.
Ataki na lokale wyborcze
Jeszcze we wtorek misja obserwacyjna Unii Europejskiej w Mali wezwała natomiast władze tego kraju do przedstawienia dokładnej listy lokali wyborczych, w których głosowanie w pierwszej turze wyborów prezydenckich nie odbyło się ze względu na ataki różnych grup zbrojnych.
Wyniki pierwszej tury powinny być znane w piątek. Ewentualna druga tura, w której zmierzyć może się tylko dwóch kandydatów z największym poparciem, zaplanowana jest na 12 sierpnia.
Ubiegający się o reelekcję prezydent Ibrahim Boubacar Keita już w poniedziałek ogłosił, że prowadzi w pierwszej turze. Także jego główny rywal Soumaila Cisse tego samego dnia stwierdził, że wyniki wskazują na to, iż odbędzie się druga tura między nim i Keitą.
Tymczasem we wtorek kandydat Demokratycznego Sojuszu na rzecz Pokoju Aliou Diallo oświadczył, że to on zajął drugie miejsce i przejdzie do drugiej tury wyborów.
Szereg nieprawidłowości
Misja obserwacyjna Unii Europejskiej negatywnie oceniła przebieg wyborów. Kierująca misją Cecile Kyenge oświadczyła, że zaobserwowano szereg nieprawidłowości dotyczących m.in. dystrybucji dokumentów uprawniających do głosowania.
Choć wstępne doniesienia w dniu wyborów mówiły o tym, że głosowanie przebiega w spokojnej atmosferze, to ostatecznie okazało się, że w wyniku ataków różnych grup zbrojnych konieczne było zamknięcie co najmniej 716 lokali wyborczych, czyli około trzech procent z nich.
W ostatnich miesiącach w Mali znacznie wzrosło zagrożenie dżihadystycznym terroryzmem, a także nasiliły się napięcia etniczne dotyczące w szczególności Tuaregów oraz ludu Fulani. Spór o wyniki wyborów może dodatkowo zdestabilizować kraj, który już raz w 2012 roku znalazł się na krawędzi całkowitego upadku.
Autor: mm//kg / Źródło: PAP