Amerykańskie czołgi M1 Abrams często są określane na Zachodzie jako "najlepsze" na świecie. Otacza je aura wyjątkowości. Obecnie irackie wojsko skutecznie ten wizerunek narusza, tracąc jeden czołg za drugim w walkach ze słabo uzbrojonymi dżihadystami. Jest tak źle, że USA chcą dostarczyć dużą partię nowych maszyn i dodatkowo znacząco je ulepszyć.
Ostateczna decyzja o wysłaniu do Iraku dodatkowych czołgów M1 Abrams jeszcze nie zapadła. Pod koniec grudnia Kongres USA został dopiero poinformowany o tym, że władze w Bagdadzie chcą w trybie interwencyjnym nabyć 175 czołgów, amunicję do nich i szereg dodatkowego sprzętu, wszystko kosztem 2,5 miliarda dolarów. Dodatkowo w ostatnich dniach agencja Bloomberg poinformowała, że Pentagon chce zlecić ulepszenie już posiadanych przez Irakijczyków M1 Abrams.
Awaryjne wzmocnienie
Wydanie zgody przez Kongres na dostawę dodatkowych czołgów najpewniej nie będzie problemem. Choć zapewne odbędą się dyskusje nad tym, czy Irakijczycy będą w stanie zabezpieczyć amerykański sprzęt przed wpadnięciem w ręce bojowników Państwa Islamskiego. Jednak umowa z Irakiem byłaby wielkim wsparciem dla przeżywających poważny kryzys zakładów General Dynamics w Limie, co najpewniej przeważy sprawę.
Dostawa nowych czołgów ma duże znaczenie w walce z Państwem Islamskim, która jest dla Amerykanów bardzo ważna. Dodatkowe M1 Abrams mają stanowić jeden z filarów zapowiadanej na ten rok ofensywy irackiego wojska przeciw fanatykom. Jest wątpliwe, aby wszystkie 175 maszyn trafiło w ręce irackich żołnierzy jeszcze w 2015 roku, ale część na pewno tak, co pozwoli choćby wyrównać straty poniesione w roku ubiegłym.
Irakijczycy początkowo posiadali 140 M1 Abrams, ale w ciągu roku walk z islamskimi fanatykami stracili część z nich. Nie wiadomo jednak ile dokładnie, bo irackie wojsko ze zrozumiałych powodów się tym nie chwali, a informacje pochodzące z Państwa Islamskiego są mało wiarygodne. Jednak według informatorów gazety „New York Times” tylko w pierwszej połowie 2014 roku 28 maszyn zostało uszkodzonych w walkach. Wówczas trwały jedynie ograniczone walki, a wielka ofensywa dżihadystów dopiero miała się zacząć.
Straty nie do oszacowania
Z różnych zdjęć i wideo udostępnionych przez Państwo Islamskie można oszacować, że dotychczas około dziesięciu M1 Abrams zostało zniszczonych całkowicie. Irakijczycy mają mieć też poważne problemy z naprawianiem i ściąganiem uszkodzonych wozów do baz, więc część czołgów może nadawać się do remontu, ale pozostaje bezużyteczna. Przybliżone szacunki mówią, że łącznie około 30 procent irackich M1 Abrams zostało zniszczonych lub uszkodzonych.
Oszacowanie dokładnych strat w irackich czołgach utrudnia fakt, że w ramach oficjalnej kampanii nalotów przeciw Państwu Islamskiemu lotnictwo USA bez rozgłosu sumiennie bombarduje wszelki ciężki sprzęt pochodzenia amerykańskiego, który wpadnie w ręce fanatyków. Dotyczy to głównie czołgów M1 Abrams czy artylerii. Według najnowszych danych opublikowanych przez Amerykanów, od początku nalotów zniszczyli 58 czołgów Państwa Islamskiego. Trudno stwierdzić jaka część tej liczby to M1 Abrams.
Między innymi z tego powodu dżihadyści nie są specjalnie zainteresowani uruchamianiem zdobytych czołgów i ich wykorzystaniem. M1 Abrams są na dodatek paliwożerne i wymagają dobrej obsługi technicznej. Dla lekkich wojsk fanatyków byłyby wielkim obciążeniem, niewartym swojej ceny. Zdobyte na irackim wojsku M1 Abrams są najczęściej po prostu obfotografowywane i filmowane w celach propagandowych, po czym porzucane. Niektóre są dodatkowo podpalane, lub efektownie wysadzane, na potrzeby zainscenizowanych scen „ataku” i „pokonania” amerykańskich czołgów.
Cenny wizerunek
Liczne zdjęcia i nagrania pokazujące M1 Abrams zdobyte, uszkodzone czy zniszczone, są niecodziennym materiałem. Dotychczas Amerykanie starali się nie rozpowszechniać takich ujęć, nie chcąc burzyć swoistej legendy otaczającej ich czołgi. Przekonanie o wyjątkowości M1 Abrams pomaga w utrzymaniu morale swoich żołnierzy, szkodzi morale wrogów i buduję renomę amerykańskiego uzbrojenia na świecie.
Amerykańskie czołgi są otoczone nimbem niezwyciężoności od operacji Pustynna Burza. W 1991 roku zmiażdżyły swoich irackich konkurentów w postaci starszych czołgów konstrukcji radzieckiej. Amerykańskie maszyny zniszczyły wówczas setki wrogich wozów pancernych, same praktycznie nie ponosząc strat. Te nieliczne, które utracono, były ofiarami pomyłkowego ostrzału własnych wojsk.
Po efektownym pokazie siły, czołgi M1 Abrams stały się jednym z symboli operacji Pustynna Burza i zaczęto je określać w zachodnich mediach jako „najlepsze na świecie”. W różnych zestawieniach pokroju „Top 10 najlepszych czołgów świata” robionych na Zachodzie M1 Abrams był niemal murowanym zwycięzcą.
Mit niezwyciężoności był przez dekady skutecznie utrzymywany, ponieważ podczas amerykańskiej inwazji na Irak w 2003 roku i późniejszej wojnie domowej Abramsy były tracone incydentalnie. Innych okazji do zweryfikowania tez o wyjątkowości Amerykańskich czołgów nie było.
Bolesne porażki
Dopiero teraz iracka armia zaczęła psuć mozolnie wypracowaną przez Amerykanów renomę M1 Abrams. Mało w tym winy samego czołgu, który rzeczywiście jest jedną z najlepszych maszyn w swoim rodzaju, ale na pewno nie niezwyciężoną. Inna sprawa, że te już sprzedane do Iraku M1 Abrams to maszyny w bardzo ubogiej wersji, pozbawione większości nowoczesnych rozwiązań i reprezentujące poziom wczesnych lat 80. Pomimo tego Irakijczycy tracą dostarczone przez Amerykanów M1 Abrams głównie w wyniku niekompetencji, a nie braków samych czołgów.
140 maszyn zakupionych w USA trafiło w latach 2010-2012 do teoretycznie elitarnej 9. Dywizji Zmechanizowanej stacjonującej w centralnym Iraku. Amerykanie przywiązywali szczególną uwagę do jej wyszkolenia i odpowiedniego wyposażenia, tak aby po ich wycofaniu mogła stanowić jeden ze zbrojnych filarów władz w Bagdadzie. Jak Irakijczycy przyswoili wiedzę pokazały pierwsze letnie miesiące 2014 roku, kiedy wobec błyskawicznej ofensywy dżihadystów załamała się część irackiego wojska, a nawet niektóre pododdziały 9. Dywizji poniosły ciężkie straty.
Najbardziej widowiskową porażką Irakijczyków była zasadzka bojówkarzy Państwa Islamskiego na kolumnę zmechanizowaną z 9. Dywizji w prowincji Anbar w połowie lipca. Dżihadyści unieruchomili jadący na przedzie czołg przy pomocy dużego zdalnie odpalanego ładunku wybuchowego i zaatakowali resztę pojazdów. Po uszkodzeniu kilku z nich przez napastników, iraccy żołnierze najwyraźniej uciekli, pozostawiając za sobą masę nieuszkodzonego sprzętu. Ze zdjęć i nagrań wykonanych na pobojowisku widać co najmniej jednego płonącego M1 Abrams i dwa kolejne unieruchomione. Dodatkowo dziewięć opuszczonych lub zniszczonych transporterów opancerzonych M113 i szereg lżejszych pojazdów.
Środki zaradcze
Tego rodzaju porażki dobitnie obrazują, że nawet bardzo dobre ciężkie uzbrojenie nie znaczy wiele bez odpowiednio wyszkolonych i zmotywowanych załóg. Nie pomoże najlepszy pancerz czy działo, gdy kierowca nie jest w stanie przejechać po moście i z niego spada, albo cała załoga ucieka po znalezieniu się w trudnej sytuacji. Irackiemu wojsku takie wpadki przytrafiają się często.
Najwyraźniej poirytowani tym Amerykanie chcą zaradzić problemowi. Widać to po różnych kontraktach podpisywanych z Irakijczykami. Już w lipcu koncern General Dynamics zawarł umowę wartą 65 milionów dolarów, na mocy której Amerykanie dodatkowo przeszkolą załogi i obsługę M1 Abrams, oraz pomogą w ich naprawach i remontach. W ten sposób ma zostać choć częściowo rozwiązany wspomniany problem niezdolności Irakijczyków do utrzymania czołgów „na chodzie”.
Wspomniane wcześniej umowy na dostawy kolejnych 175 czołgów i modernizacje tych już będących w Iraku, pokazują, że Amerykanie chcą zwiększyć potencjał bojowy irackich M1 Abrams. Są przy tym gotowi przekazać Irakijczykom nowoczesne technologie, czego wcześniej unikali. Pakiet modernizacyjny ma być zbliżony do pakietu TUSK, który wojsko USA montowało na swoich czołgach w Iraku w celu zwiększenia ich przydatności podczas walk w miastach.
Na ile skuteczne będą środki zaradcze podejmowane przez Amerykanów pokaże czas. Jednak jest mało prawdopodobne, aby usunęły one główne bolączki irackiej armii, czyli niskie morale i brak wyszkolenia. Dżihadyści najpewniej umieszczą w sieci jeszcze niejedno nagranie zniszczonego lub zdobytego M1 Abrams.
Autor: Maciej Kucharczyk / Źródło: tvn24.pl