Wśród poszkodowanych w trzęsieniu ziemi na wschodzie Turcji dochodzi do bójek o namioty rozdawane przez Czerwony Półksiężyc. Ludzie skarżą się na złą organizację pomocy charytatywnej. We wtorek wieczorem kraj zgodził się w końcu na pomoc z zagranicy. Według najnowszych danych w niedzielnym trzęsieniu ziemi zginęło co najmniej 459 osób.
Do tej pory tureckie władze zapewniały, że same sobie poradzą ze skutkami trzęsienia ziemi w prowincji Wan.
Przyczepy zamiast namiotów
Jak poinformowało we wtorek izraelskie MSZ, mimo dyplomatycznych napięć między Turcją a Izraelem, Ankara poprosiła już jednak władze w Tel Awiwie o przyczepy mieszkalne dla ofiar niedzielnego kataklizmu.
Ministerstwo obrony Izraela podało, że pierwszy samolot z "mobilnymi strukturami mieszkalnymi" odleci do Turcji w środę po południu. Następne loty odbędą się "w najbliższych dniach". Według najnowszych danych państwowej telewizji TRT, w wyniku silnego trzęsienia ziemi w prowincji Wan śmierć poniosło co najmniej 459 osób.
Cały czas trwa akcja ratunkowa, a w mieście Wan, w specjalnym miasteczku namiotów, znajdują się ci, którzy stracili domy podczas trzęsienia. Jak podaje Reuters, po opadach deszczu, ludzie zaczęli się obawiać również śniegu. Namiotów brakuje i między potrzebującymi dochodzi do bójek.
"Ludzie się zadeptują"
- Nie ma żadnej koordynacji. Ludzie zadeptują się w kolejkach po pomoc - skomentował 18-letni Sulejman, który w trzęsieniu stracił matkę. - Tutaj dojdzie do kolejnej tragedii - przestrzegał.
Wan leży na południowym wschodzie kraju i zamieszkane jest głównie przez Kurdów. Epicentrum niedzielnych wstrząsów o sile 7,2 w skali Richtera znajdowało się 17 km na północny wschód od tego miasta.
Źródło: reuters, pap
Źródło zdjęcia głównego: Reuters, fot. EPA