Ubrany w charakterystyczny czarny kombinezon Franky Zapata stoi na niewielkiej platformie, trzymając się poręczy. Sekundy później wznosi się w powietrze, by dokonać historycznego wyczynu. Lot Francuza na flyboardzie nad kanałem La Manche śledził cały świat. Oto jak wyglądał.
Za nim piaszczysty brzeg francuskiego Calais, przed nim ogromne białe klify angielskiego wybrzeża, pod nim wielkie połacie błękitu. Tak wyglądał 22-minutowy lot nad kanałem La Manche. Te zapierające dech w piersiach widoki możemy podziwiać na nagraniu wykonanym z powietrza.
"Widziałem zbliżający się brzeg"
Zapata wystartował o godzinie 8.16. Trasa lotu miała 35 kilometrów. Początkowo próba Zapaty była zaplanowana na godzinę 9, ale ze względu na dobre warunki atmosferyczne została przyśpieszona.
Francuz leciał z prędkością między 140 a 170 kilometrów na godzinę.
- Zobaczyłem jak zbliżają się klify i przyspieszyłem. Chciałem mieć frajdę. I doleciałem w końcu - relacjonował "latający człowiek". - Na końcu było trochę ciężko, zaczęło mnie boleć, ale stwierdziłem: nie ma mowy, muszę wylądować - dodał.
Jak wyznał, ostatnie pięć kilometrów to była "prawdziwa frajda". - Widziałem zbliżający się brzeg - relacjonował. Dodał, że gdy zobaczył ogromne białe klify, czuł się "cudownie".
Zapata z powodzeniem wylądował o godzinie 8.39.
Autor: momo/tr / Źródło: tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: Black Star / Julian Nodowlsky Images