Wiceminister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Lord Ahmad oskarżył w czwartek rosyjski rząd o przygotowanie ubiegłorocznego cyberataku NotPetya, który zakłócił działanie systemów informatycznych ukraińskich instytucji, banków i sieci energetycznej. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stanowczo zaprzeczył w czwartek tym zarzutom.
Wśród celów ataku NotPetya (inaczej Petya lub ExPetr) były między innymi ukraiński system bankowy i telekomunikacyjny, rządowe sieci komputerowe, najważniejsze lotniska w kraju, elektrownie, ciepłownie oraz metro w Kijowie i sieć supermarketów Auchan. Złośliwe oprogramowanie zaatakowało również sieć komputerową nieczynnej elektrowni atomowej w Czarnobylu, wymuszając przejście na ręczny monitoring promieniowania wokół czwartego reaktora. W opublikowanym w czwartek oświadczeniu brytyjski MSZ przypisał odpowiedzialność za atak rosyjskiemu rządowi, a w szczególności wojsku, dodając, że decyzja o publicznym wystąpieniu w tej sprawie ma być sygnałem, że "Wielka Brytania i jej sojusznicy nie będą tolerowali szkodliwej działalności w cyberprzestrzeni".
Kreml w opozycji do Zachodu
- Ten atak pokazał brak szacunku dla ukraińskiej suwerenności (...) i zakłócił działanie organizacji w całej Europie, wywołując straty w wysokości setek milionów funtów - przypomniał Lord Ahmad. Minister zastrzegł, że brytyjskie władze będą "identyfikować, ścigać i reagować na szkodliwą aktywność w cyberprzestrzeni niezależnie od jej źródeł" i będą "wzmacniać skoordynowane wysiłki międzynarodowe na rzecz utrzymania wolnego, otwartego i bezpiecznego" internetu. - Kreml postawił się w bezpośredniej opozycji do Zachodu, ale to nie jest jedyna droga. Wzywamy Rosję, aby realizowała swoje zapewnienia o byciu odpowiedzialnym członkiem społeczności międzynarodowej, a nie próbowała ją potajemnie osłabiać - dodał.
"Działania kompletnie nieakceptowalne"
Na łamach dziennika "Daily Telegraph" do zarzutów odniósł się również brytyjski minister obrony Gavin Williamson, który ostrzegł, że "weszliśmy w epokę nowego typu działań wojennych, na które składa się niszczycielska i śmiertelnie niebezpieczna mieszanka konwencjonalnej siły oraz szkodliwych cyberataków".
Wcześniej pod koniec stycznia minister obrony ostrzegł w wywiadzie dla "Telegrapha", że Rosja analizowała brytyjską infrastrukturę energetyczną pod kątem ataku, który mógłby w efekcie spowodować śmierć "tysięcy" brytyjskich obywateli. Minister ocenił jednocześnie, że Kreml podejmuje działania, "które byłyby kompletnie nieakceptowalne dla każdego państwa".
"Rosyjski plan to nie przeprowadzenie lądowania w południowej zatoce przy Scarborough lub na plaży w Brighton, (...) ale myślenie o tym, jak możemy najbardziej zaszkodzić Wielkiej Brytanii: uderzyć w jej gospodarkę, przerwać działanie infrastruktury. To może spowodować tysiące, tysiące, tysiące śmierci (...)" - powiedział wówczas.
Kreml zaprzecza
Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow stanowczo zaprzeczył w czwartek zarzutom.
- Zdecydowanie zaprzeczamy takim deklaracjom. Oceniamy, że są pozbawione dowodów i bezpodstawne - powiedział na konferencji prasowej Pieskow, oceniając, że zarzuty to ciąg dalszy "kampanii rusofobii" prowadzonej w niektórych państwach zachodnich.
Autor: MR/AG / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: pixabay (CC 0 1.0) | Evgeny