Grupa żołnierzy w Republice Środkowoafrykańskiej zlinczowała w środę mężczyznę podejrzewanego o to, że był rebeliantem - pisze agencja Reutera, powołując się na naocznych świadków. Stało się to kilka minut po tym, jak nowa prezydent obiecała przywrócenie porządku w ogarniętym konfliktem kraju.
Jak pisze Reuters powołując się na naocznego świadka, około 20 umundurowanych żołnierzy oskarżyło jednego z mężczyzn w centrum szkoleniowym w Bangui o to, że należy do Seleki - muzułmańskiej grupy rebeliantów, która przejęła władzę w kraju w marcu ubiegłego roku. Następnie żołnierze zadźgali go nożami. Martwe ciało mężczyzny zostało następnie przeciągnięte przez ulice miasta. Wszystkiemu przyglądali się mieszkańcy, niektórzy robili zdjęcia. Peter Bouckaert z organizacji Human Rights Watch napisał na Twitterze, że ciało zostało następnie spalone. Zamieścił też fotografię żołnierzy pozujących z uśmiechem na tle palącego się ciała. Na zdjęciach widać również rozczłonkowane ciało zabitego mężczyzny.
"Ostrzegam tych, którzy sieją zamęt"
Zaledwie 10 minut wcześniej i kilkadziesiąt metrów dalej nowy tymczasowy prezydent RŚA Catherine Samba-Panza wystąpiła z orędziem do żołnierzy. Ceremonia miała na celu "przywrócenie" armii krajowi. Prezydent mówiła na niej, że w ciągu miesiąca chce przywrócić bezpieczeństwo w państwie. - I zamierzam dotrzymać tej obietnicy - zapewniła. Zapowiedziała również, że winni zbrodni poniosą za nie odpowiedzialność. - Ostrzegam tych, którzy sieją zamęt w kraju - dodała. Samba-Panza objęła urząd prezydenta po ustąpieniu Michela Djotodii, przywódcy rebeliantów z Seleki. Odszedł on ze stanowiska pod naciskiem opinii międzynarodowej. Podczas rządów Seleki dochodziło do licznych aktów przemocy wymierzonych przeciwko chrześcijanom, co doprowadziło do powstania chrześcijańskich milicji. Setki osób zostało zamordowanych a milion, czyli ok. 25 proc. ludności kraju, musiało uciekać przed oprawcami.
Rebelianci przegrupowują się
Większość bojowników z Seleki wycofało się z Bangui po objęciu prezydentury przez Sambę-Panzę. Jak jednak donosi HRW, rebelianci przegrupowują się na północnym wschodzie kraju. Dochodzi tam do nowych ataków na ludność cywilną. HRW zarzuca siłom pokojowym z Czadu, że ułatwia rebeliantom dalsze działanie. Z Czadu pochodzi wielu bojowników Seleki, ale oficjalnie czadyjski rząd zaprzecza doniesieniom o tym, że wspiera rebeliantów. W poniedziałek Czad poinformował, że siły tego kraju zatrzymały i rozbroiły 262 bojowników Seleki, którzy zbiegli do tego państwa. Przybycie wojsk francuskich i sił pokojowych z krajów afrykańskich do RŚA nie doprowadziło dotychczas do poprawy sytuacji. Obecnie w Republice Środkowoafrykańskiej, byłej kolonii Francji, znajduje się ok. 1600 żołnierzy francuskich i ok. 5000 żołnierzy z państw afrykańskich. Skupiają się oni jednak na przywracaniu porządku w stolicy kraju i częściowo na północy. Do aktów przemocy dochodzi natomiast w odległych rejonach kraju.
Autor: /jk / Źródło: Reuters