- Będziemy prowadzić ofensywę aż do granic administracyjnych obwodu donieckiego, ale jeśli będę widzieć zagrożenie z innych stron, będziemy je likwidować - powiedział lider separatystów z "Donieckiej Republiki Ludowej" Aleksandr Zacharczenko podczas spotkania ze studentami w Doniecku. - Nie będzie więcej żadnych negocjacji i rozejmów - oświadczył. Tymczasem skala walk w Donbasie gwałtownie narasta. Według ONZ liczba ofiar w ostatnich dniach jest podobna do okresu sprzed zawieszenia broni.
- Nie będziemy już w Donieckiej Republice Ludowej podejmować prób rozmowy ze stroną ukraińską o rozejmie. Będziemy obserwować, jak zareaguje Kijów - powiedział w piątek Aleksandr Zacharczenko. - Kijów nie rozumie, że możemy prowadzić ofensywę w trzech kierunkach jednocześnie - podkreślił.
- Nie będzie więcej żadnych rozejmów, żadnych rotacji. Będziemy wymieniać jeńców, bo musimy wyciągać z niewoli naszych chłopców - dodał.
"Dojdziemy do granicy"
- Będziemy bić się do tej pory, dopóki nie dojdziemy do granicy obwodu donieckiego. Jeśli będę widzieć zagrożenie dla ziemi donieckiej ze strony dowolnej miejscowości, zniszczę to zagrożenie również tam - zapowiedział Zacharczenko.
Oznajmił, że separatyści w piątek rano ruszyli do ofensywy w okolicy miejscowości Majorsk. - Zajmiemy także Awdijewkę i Oczertino. Do ofensywy przystępuje także Ługańska Republika Ludowa - powiedział.
Oświadczył też, że rebelianci mają zamiar na początku zająć Słowiańsk, a potem Mariupol - napisał na swoim Twitterze dziennikarz Oliver Carroll.
Zakharchenko: We need to take Slavyansk before we take Mariupol. We need Slavyansk\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'s water supplies. This is why we aren\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\\'t pushing there now
— Oliver Carroll (@olliecarroll) styczeń 23, 2015
W Donbasie brakuje wody pitnej, w wielu miejscowościach, np. w Ługańsku, przepompownie i stacje uzdatniania wody, a także rury zostały uszkodzone w wyniku ostrzałów.
Dziesiątki ofiar w ciągu doby
Tzw. ministerstwo obrony "Donieckiej Republiki Ludowej" poinformowało, że ostatniej doby trwały intensywne walki w okolicach Doniecka, pod miejscowościami Awdijewka i Pieski. W walkach w okolicach Gorłówki i pod Donieckiem, według Eduarda Basurina, zginęło 24 separatystów, 30 osób zostało rannych, a siły ukraińskie straciły 50 żołnierzy.
Skalę walk obrazuje to, jak szybko wzrasta statystyka ofiar. Według najnowszych danych opublikowanych przez Biuro Praw Człowieka ONZ, w ciągu dziewięciu ostatnich dni zginęły już 262 osoby. To najkrwawszy okres od czasu formalnego zawieszenia broni we wrześniu.
Ogólnie w konflikcie w Donbasie miało zginąć już ponad pięć tysięcy osób, przy czym przedstawiciele ONZ zastrzegają, że "faktyczna liczba ofiar na pewno jest większa".
Kijów: kontrolujemy sytuację
Tymczasem Kijów zapewnia, że siły zbrojne Ukrainy i gwardia narodowa kontrolują sytuację w strefie prowadzenia operacji antyterrorystycznej. Powiedział o tym sekretarz Rady Bezpieczeństwa i Obrony Ukrainy Ołeksandr Turczynow.
- Odpieramy ataki wroga. Jednocześnie dokładnie widzimy, że wróg nie hamuje się przed niczym, prowadząc ostrzały nie tylko pozycji ukraińskich, ale też miast, wsi i miejscowości - podkreślił.
W czwartek w Doniecku pocisk uderzył w trolejbus; zginęło co najmniej dziewięć osób, a kilkanaście zostało rannych. O zamach oskarżają się wzajemnie obie strony.
Rozejm na papierze
Od 5 września 2014 roku w Donbasie trwał rozejm, podpisany w Mińsku. Separatyści nie przestrzegali go i ostrzeliwali pozycje sił ukraińskich. Na początku roku doszło do zaostrzenia konfliktu, teraz już obie strony prowadzą ostrzały. Trwają walki w pobliżu doszczętnie zniszczonego donieckiego lotniska, a także w okolicach Debalcewe i trasy Bachmuckiej. Doszło też do ataków w okolicy Mariupola, który pozostaje w rękach sił ukraińskich.
Autor: asz,mk/mtom / Źródło: Reuters, tvn24.pl