- Czarne skrzynki nie zostały odnalezione. My niczego nie dotykamy - oświadczył w sobotę jeden z liderów separatystów Aleksandr Borodaj. Zaprzeczył też, że rzekomo jego ludzie prowadzili rozmowy ze stroną ukraińską ws. utworzenia strefy ochronnej wokół miejsca katastrofy.
Borodaj jest tzw. premierem samozwańczej Donieckiej Republiki Ludowej.
Na sobotniej konferencji prasowej przekonywał, że jego ludzie nie dotykają niczego na terenie katastrofy.
Borodaj: Śledztwo opóźniają Ukraińcy
- Mamy taką babcię. Ciało spadło wprost na jej łóżko. Ona błaga: "proszę, zabierze to ciało". Ale my nie możemy majstrować na miejscu katastrofy - powiedział. - Ciała niewinnych ludzi leżą w gorącu. Rościmy sobie prawo, jeśli opóźnienia nie ulegną zmianie, do rozpoczęcia zbierania ciał. Poprosiliśmy Federację Rosyjską, żeby pomogła nam z tym problemem i wysłała swoich ekspertów.
O rzekome opóźniania obwinił Kijów. Stwierdził, że ukraińskie władze celowo opóźnia przyjazd ekspertów ds. lotnictwa na teren, na którym rozbił się samolot.
Odniósł się także do skarg ekspertów OBWE, którzy twierdzą, że uzbrojeni separatyści nie dopuszczają ich do szczątków i ofiar. - Prawdopodobnie to dlatego, że ukraińskie władze nie są zainteresowane obiektywnym śledztwem - stwierdził.
Autor: pk/tr / Źródło: Reuters