Dmytro Jarosz, lider Prawego Sektora, potwierdza, że spotkał się z Wiktorem Janukowyczem 20 lutego. Twierdzi, że prezydent proponował mu podpisanie porozumienia o zakończeniu konfliktu. Jarosz miał jednak stanowczo odmówić, co - jego zdaniem - także przyczyniło się do ustępstw Janukowycza.
W środę jeden z ukraińskich dziennikarzy napisał, że Jarosz był u Janukowycza w najbardziej krwawym dniu starć - w czwartek 20 lutego. W komentarzach do tej informacji podnoszono, że ujawnienie faktu tajnej rozmowy lidera największych radykałów Majdanu z prezydentem, kompromituje radykałów i osłabia ich szanse na zdobycie stanowisk w rządzie.
"Bałem się, że nie wrócę"
Dzisiaj Jarosz odniósł się do informacji o spotkaniu z Janukowyczem w wywiadzie dla "Ukraińskiego tyżnia".
- Teraz rozpowszechnia się niemało informacji o moim tajnym spotkaniu z Janukowyczem. Rzeczywiście, doszło do niej, ale już po zakończeniu aktywnych działań siłowików. Ludzie z SBU przyszli i zaproponowali nie tylko mnie, ale i mojemu najbliższemu otoczeniu spotkanie w celu zaprzestania przelewu krwi. Pojechałem do administracji prezydenckiej - powiedział Jarosz.
Według wersji Jarosza, Janukowycz proponował mu podpisanie oświadczenia o przerwaniu konfliktu: - Odmówiłem. Powiedziałem, że marionetkami nigdy nie byliśmy i nie będziemy. I powiedziałem: Wiktorze Fiedorowiczu, wycofujcie wojska albo zacznie się wojna partyzancka w całej Ukrainie.
Jarosz dodał, że być może jego zdecydowana postawa także miała wpływ na decyzję Janukowycza, żeby pójść na porozumienie: - Nie przypisuję sobie zasługi, bo naciskali na niego także dyplomaci, ale być może to też przyczyniło się do tego, że przerwał tzw. operację antyterrorystyczną i wycofał wojska.
Z relacji lidera Prawego Sektora wynika, że Janukowycza wyglądał na wystraszonego.
Na pytanie, czy bał się jechać na Bankową (siedziba prezydenta), Jarosz odpowiedział: - Bałem się. Myślałem, że nie wrócę.
Autor: //gak/zp / Źródło: tyzhden.ua, tvn24.pl