Lider zespołu Lamb of God, Randy Blythe, został formalnie oskarżony o spowodowanie śmierci jednego z fanów podczas koncertu w Pradze w 2010 roku. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Muzyk miał zepchnąć fana ze sceny podczas koncertu w czeskiej Pradze. Chłopak upadł i uderzył głową o betonową podłogę. Zmarł 14 dni później w szpitalu.
Blythe odpowie za spowodowanie uszczerbku na zdrowiu ze skutkiem śmiertelnym.
Menedżer zespołu Larry Mazer zapowiedział, że 41-letni frontman będzie walczył przeciwko tym oskarżeniom. - Wydarzyła się tragedia, jeden z fanów zmarł podczas koncertu, ale w żadnej mierze nie czuję, że Randy zrobił coś niewłaściwego, co doprowadziło do śmierci tego człowieka- powiedział Mazer, cytowany przez stronę internetową poświęconą metalowi, PRP.
"Bilet nie upoważnia do wstępu na scenę"
Jak dodał, "bilet na koncert nie upoważnia publiczności do wchodzenia na scenę". Według niego, Blythe "zareagował profesjonalnie" na wiele przypadków takiego zachowania fanów. - Mamy zeznania poświadczające, że zabezpieczenie sceny było tego wieczoru niewłaściwe - twierdzi.
Proces odbędzie się w Pradze. Sąd może jednak zdecydować o dalszym przedłużeniu śledztwa.
Z powodu wypadku Blythe spędził w czeskim areszcie pięć tygodni w lipcu i sierpniu tego roku. Wyszedł za kaucją w sierpniu. Od tamtej pory przebywa w USA.
Autor: jk//kdj / Źródło: bbc.co.uk
Źródło zdjęcia głównego: José Goulão CC-BY-SA