W czwartek mija 10 lat od zatonięcia rosyjskiego podwodnego okrętu atomowego Kursk. W katastrofie zginęła cała, licząca 118 osób załoga. Podczas akcji ratunkowej rosyjskie dowództwo wielokrotnie ogłaszało sprzeczne ze sobą i nieprawdziwe komunikaty, narażając się na poważną krytykę mediów i specjalistów.
Do tragedii doszło podczas manewrów na Morzu Barentsa, w których brało udział ok. 30 jednostek. Rola 'Kurska" miała polegać na odpaleniu dwóch torped ćwiczebnych - w tym torpedy 298A PV kalibru 650 mm, która jako napęd wykorzystuje nadtlenek wodoru i naftę. Prawdopodobnie to wyciek nadtlenku wodoru spowodował eksplozję 100 kilogramów trotylu, która wywołała wstrząs o sile 1,5 stopnia w skali Richtera.
Wybuch przeżyło 23 marynarzy, którzy następnie zgromadzili się w jednym z przedziałów, czekając na pomoc.
Mogli przeżyć?
Ponieważ reaktory atomowe samoczynnie się wyłączyły, a akumulatorowe zasilanie awaryjne wkrótce się wyczerpało, ludzie pozostawali w całkowitych ciemnościach i z coraz mniejszą ilością tlenu. Być może mieli szansę wydostać się na powierzchnię przez właz ewakuacyjny, jednak było to bardzo ryzykowne.
Do dziś nie wiadomo, jak długo żyli uwięzieni ludzie. Według niektórych przypuszczeń zginęli bardzo szybko, według innych - przetrwali kilka dni.
"Kursk" po raz ostatni nawiązał łączność z towarzyszącymi mu jednostkami 12 sierpnia 2000 roku rano. Początkowo pozostałe jednostki uczestniczące w manewrach nie zgłaszały eksplozji sądząc, że to część zaplanowanych ćwiczeń. Dopiero wieczorem, gdy niemożliwe było nawiązanie kontaktu z Kurskiem, rozpoczęto akcję ratowniczą.
Sprzeczne informacje
Rosyjska marynarka przez dwa dni starała się nie dopuścić informacji o zatonięciu statku do wiadomości mediów. Dopiero w poniedziałek 14 sierpnia władze rosyjskie poinformowały o katastrofie, początkowo twierdząc, że miała ona miejsce w niedzielę, nie w sobotę. Informowano też, że jest łączność radiowa z załogą, a następnie, że porozumiano się z nią stukaniem w kadłub.
W nocy z poniedziałku na wtorek z ofertą pomocy w akcji ratunkowej wystąpili Brytyjczycy, Amerykanie i Norwegowie. Rosja odmówiła.
Następnej nocy w kwaterze NATO toczyły się rozmowy w sprawie pomocy. W środę po południu Rosja oficjalnie prosi o pomoc Norwegię i Wielką Brytanię. Tego samego dnia wicepremier Rosji Ilia Klebanow mówi, że na Kursku nie ma już śladów życia.
Rosjanie podejmują wiele nieudanych prób dotarcia do wnętrza Kurska. Dopiero w niedzielę zezwolono norweskim nurkom na sfilmowanie wraku i zbadanie kadłuba. W poniedziałek, 21 sierpnia Norwegowie docierają do wnętrza Kurska przez właz awaryjny dziewiątego przedziału. Znajdują tam ciała marynarzy i stwierdzają, że cały pokład jest zatopiony i nie ma szans, by ktoś przeżył.
Oficjalny komunikat
Wnioski ws. tego co wydarzyło się na Kursku ogłoszono w dwa lata po katastrofie. 1 lipca 2002 roku rosyjski minister przemysłu i nauki Ilia Klebanow kierujący oficjalną komisją wyjaśnienia okoliczności zatonięcia "Kurska" poinformował, że przyczyną tragicznego wypadku był wybuch torpedy. Miał go spowodować wyciek nadtlenku wodoru.
W październiku 2001 roku wydobyto pierwszą część wraku "Kurska", drugą - w czerwcu roku następnego.
"Kursk" był jednostką przeznaczoną do zwalczania jednostek nawodnych i przenoszenia pocisków rakietowych dalekiego zasięgu. Został zbudowany w maju 1994 roku.
Źródło: PAP, tvn24.pl
Źródło zdjęcia głównego: TVN24, wikipedia.org