Do nietypowej walki o flagę doszło w ostatnich dniach w zamieszkanej przez imigrantów berlińskiej dzielnicy Neukoelln. W obronie ogromnej, mierzącej 20 na 5 m flagi Niemiec wywieszonej na jednej z kamienic stanął imigrant z Libanu Jussef Bassal. Jej usunięcia domagali się... zwolennicy skrajnej lewicy, którzy nie pałają miłością do symboli narodowych.
Rodzina o arabskich korzeniach dzień i noc broni przed wandalami ogromnej flagi, wywieszonej z okazji piłkarskich Mistrzostw Świata przy ulicy Sonnenallee.
Wielka flaga dla nowej ojczyzny
Jussef Bassal zamówił tę dekorację razem ze swym kuzynem, lokalnym politykiem CDU Badrem Mohammedem z okazji rozgrywanych właśnie w RPA Mistrzostw Świata w piłce nożnej z udziałem reprezentacji Niemiec.Kosztowało ich to 500 euro. Taka postawa osób pochodzących z Libanu może być przykładem udanej integracji imigrantów w niemieckim społeczeństwie, lecz nie wszystkim się podoba.
- W dzień przychodzą ludzie ze skrajnej lewicy i wyzywają nas - skarżył się gazecie "Die Welt" Bassal. Mówił, że zarzucano mu nacjonalizm i żądano zdjęcia flagi. Tymczasem Bassal, obywatel Niemiec, podkreśla, że ma prawo być dumny ze swej ojczyzny.
Będą bronić przed Niemcami
Już dwukrotnie w nocy nieznani sprawcy ukradli flagę, ale Bassal i Mohammed za każdym razem postarali się o nowe. Po meczu Niemcy-Ghana w zeszłą środę czuwali w sklepie do czwartej nad ranem. Zapowiadają z determinacją, że będą bronić niemieckiej flagi, choć - jak przyznają - zupełnie nie rozumieją, że muszą jej bronić przed rdzennymi Niemcami.
Przez wiele dziesięcioleci, szczególnie w okresie podziału kraju, Niemcy niechętnie manifestowali przywiązanie do symboli narodowych. Nastawienie zaczęło zmieniać się po zjednoczeniu w 1990 roku, a szczególnie w trakcie Mundialu w 2006 roku, gdy kibice przystrajali w czarno-czerwono-złote barwy siebie, swoje samochody i domy. Tak samo jest podczas obecnych mistrzostw.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu