Wszystko wskazuje na to, że trudno będzie nazwać wybory parlamentarne w Bułgarii w pełni zgodnymi z prawem. Media donoszą o licznych naruszeniach ordynacji wyborczej i kupowaniu głosów.
W połowie dnia frekwencja wyborcza przekroczyła 25 proc. W porównaniu z wyborami do Parlamentu Europejskiego była o wiele wyższa.
O 108 sygnałach w sprawie kupowania głosów poinformowało bułgarskie MSW. W kwestii 15 z nich wszczęto wstępne dochodzenia.
Pojawiły się też informacje, że w niektórych lokalach w południowo-wschodniej części kraju mówiący między sobą po turecku członkowie komisji przeglądają kartki wyborcze przed wrzuceniem ich do urny.
Doniesień tych nie potwierdziła jednak w większości Centralna komisja Wyborcza.
Romowie przekupni?
Radio publiczne informuje z kolei o kupowaniu głosów w romskich dzielnicach. Podaje nawet ile wynosi cena za jeden głos - to 30 lewów (15 euro). W Płowdiw dodaje się do tego pieczonego kurczaka.
Pojawiły się też sygnały o głosowaniu poza stałym miejscem zamieszkania na podstawie fałszywych zaświadczeń.
Oślepli w wyborach
We wsi Ablanica w środkowej części kraju doszło do niespotykanego wydarzenia. Nagle oślepło 60 osób w podeszłym wieku. Wszyscy oświadczyli, że by zagłosować potrzebują pomocnika. CKW jeszcze nie zabrała w tej sprawie głosu, ale zamierza to zrobić.
Źródło: PAP