Funkcjonariusze Służby Bezpieczeństwa Ukrainy (SBU) rozbili grupę terrorystyczną, która szykowała prowokacje i zamachy w Odessie. Jeden z nich miał zostać przeprowadzony 10 kwietnia. Jak poinformował szef SBU Wałentyn Naływajczenko, sabotażyści byli kierowani przez rosyjskie służby specjalne. W ich planach było także obalenie miejskich władz i utworzenie w Odessie nowej samozwańczej "republiki".
W piątek 10 kwietnia w Odessie będzie obchodzona 69. rocznica wyzwolenia miasta spod okupacji nazistowskiej. Zatrzymani dywersanci zamierzali w tym dniu podłożyć ładunki wybuchowe w miejscach publicznych. Jak informuje SBU, przygotowywali je z użyciem gwoździ, drutów i kawałków metalu, by zwiększyć liczbę ofiar.
- Zatrzymaliśmy grupę 29 dywersantów, którzy szykowali zamachy i planowali zabójstwa polityczne - mówił szef SBU Wałentyn Naływajczenko. Podkreślił, że zamachowcy mieli także w planach obalenie władz w Odessie i utworzenie w tym regionie samozwańczej republiki, na wzór tych, które istnieją w Donbasie - donieckiej i ługańskiej.
Rzecznik prezydenta Ukrainy Petra Poroszenki Swiatosław Cehołko napisał na Facebooku, że u dywersantów skonfiskowano granatniki i plany ważnych obiektów infrastruktury miasta, w tym portów.
"Wśród zatrzymanych są podejrzani o przygotowanie zamachów na posła" – relacjonował Cehołko.
"Pod przykrywką organizacji społecznej"
W ręce funkcjonariuszy SBU trafiły dowody, które świadczą o tym, że działalność grupy terrorystycznej była koordynowana i finansowana przez rosyjskie służby specjalne.
„Terroryści działali pod przykrywką organizacji społecznej, której 'misja' miała polegać na podsycaniu napięć związanych z tragedią w Odessie, która wydarzyła się 2 maja 2014 r.” – napisał ukraiński portal Censor.net.
Grupa dywersyjna była podzielona na „spin doktorów” i „oddział siłowy”, którym dowodził były funkcjonariusz ukraińskiego Berkutu (oddziału MSW - red.) o przezwisku „Kubańczyk”.
Podczas zatrzymania „Kubańczykowi” zarekwirowano materiały wybuchowe, pięć litrów chemikaliów do produkcji bomb, broń, kamizelki kuloodporne, rosyjskie flagi i wstążki georgijewskie (dwukolorowa wstęga Orderu św. Jerzego).
Ostrzeżenie przed zamachami
Ukraińscy politycy i eksperci wielokrotnie ostrzegali, że w Odessie może dojść do zamachów z związku z rosyjską okupacją Krymu i walkami z prorosyjskimi rebeliantami na wschodzie Ukrainy.
Na początku stycznia w Odessie sprawcy dokonali zamachu na Centrum Koordynacyjne ds. pomocy dla żołnierzy walczących w Donbasie. W tym czasie próbowali też wysadzić w powietrze cysternę na podmiejskiej stacji kolejowej Odessa-Peresyp.
W lutym zaatakowali biuro lidera odeskiego Automajdanu (zrzeszenie grup kierowców, działających na rzecz Euromajdanu).
W marcu podłożyli ładunki wybuchowe pod drzwiami biura radykalnej organizacji nacjonalistycznej Prawy Sektor oraz biura partii Samopomoc mera Lwowa Andrija Sadowskiego.
Służba Bezpieczeństwa Ukrainy utrzymuje, że organizatorami zamachów w Odessie są rosyjskie służby, które dążą do destabilizacji sytuacji w tym regionie.
"Tragiczny 2 maja"
Wspomniana "organizacja społeczna" dywersantów, której "misja" miała polegać na zaostrzaniu sytuacji związanej z tragedią w Odessie z 2 maja 2014 r. dotyczy pożaru siedziby związków zawodowych, w którym zginęło ponad 40 osób, a 200 zostało rannych. Tragiczne wydarzenie poprzedziły starcia między zwolennikami jedności Ukrainy a uzbrojonymi prorosyjskimi demonstrantami.
Wśród manifestantów proukraińskich byli kibice klubów piłkarskich z Odessy i Charkowa.
Lokalne media informowały, że siedziba związków zawodowych była sztabem sił prorosyjskich i najprawdopodobniej została podpalona przez kibiców. Wcześniej spalone zostało miasteczko namiotowe zwolenników prorosyjskich rebeliantów w Donbasie.
Rosja obarczyła odpowiedzialnością za tragiczne wydarzenia władze w Kijowie.
Autor: tas//gak/kwoj / Źródło: Censor.net, TVN24.pl
Źródło zdjęcia głównego: SBU