Dwa dni po po zatrzymaniu Radovana Karadżicia, amerykańska instytucja "Nagroda za Sprawiedliwość" wypłaciła nagrodę za "informację, którą doprowadziła do zatrzymania niebezpiecznego zbiega" - pisze w środę serbska gazeta "Press". Tymczasem oskarżony o zbrodnie więzień trybunału w Hadze żąda wezwania na świadków w procesie byłej szefowej dyplomacji USA.
Z ustaleń dziennikarzy wynika, że przelewu dokonano 23 lipca, dwa dni po zatrzymaniu Karadżicia. Wypłata została zarejestrowana pod numerem RW 20-036-008/2. Całą kwotę przelano na zaszyfrowany rachunek bankowy na Wyspach Dziewiczych.
"Press" podaje, że taką informację uzyskał 5 sierpnia z dobrze poinformowanych zachodnich kręgów dyplomatycznych.
- W dniu aresztowania Karadżicia agenci brytyjskiego wywiadu potwierdzili mi, że za niego zapłacono i że "cała kombinacja została zamknięta" - oświadczył gazecie "Press" zastrzegający sobie anonimowość rozmówca.
Za kogo zapłacono?
Niektórzy twierdzą, że pięć milionów dolarów zapłacono za informację, dzięki której udało się zneutralizować jednego z afgańskich rebeliantów. Jednak "Press" przychyla się do tezy, że pieniądze te były zapłatą "za głowę Karadżicia" złapanego dwa dni wcześniej.
Dziennikarze "Pressa" próbowali potwierdzić te informacje u źródła. Jednak przedstawiciele instytucji "Nagroda za Sprawiedliwość" oświadczyli, że urzędnicy nigdy nie komentują wiadomości o nagrodach za schwytanych zbiegów.
Prawdy nie poznamy?
Według cytowanego przez "Press" wojskowego analityka Zorana Dragiszicia,istnieje możliwość, że pieniądze wpłacono za Karadżicia, gdyż zgadzają się daty.
- Lecz tak samo możliwe jest, że za jakiegoś innego uciekiniera. Praktyka USA jest taka, że nigdy nie ujawniają szczegółów. Dlatego prawdy nigdy nie poznamy! - twierdzi Dragiszić.
"Zdrajcy" liczyli na nagrodę?
Adwokat Radovana Karadżicia, Svetozar Vujacić mówi że istnieje poważna podstawa aby stwierdzić, że "ludzie którzy wydali Karadżicia trzy dni przed złapaniem" otrzymali nagrodę pieniężną.
- Nie posiadamy informacji że zapłacono nagrodę, ale to wszystko potwierdza naszą tezę o nielegalnym przetrzymywaniu Karadżicia trzy dni przed rzeczywistym złapaniem. Obstajemy przy żądaniu, by ustalić, kto i po co bez upoważnienia przetrzymywał Radovana – powiedział Vujacić.
Albright i Hoolbroke na świadków
Tymczasem Radovan Karadżić zwrócił się do haskiego trybunału o wezwanie na świadków w jego procesie byłego negocjatora amerykańskiego Richarda Holbrooke'a i byłej sekretarz stanu USA Madeleine Albright, jak też byłego dyplomaty Williama Stuebnera i prokuratora trybunału w momencie podpisywania w listopadzie 1995 roku układów pokojowych z Dayton Richarda Goldstone'a.
Karadżić utrzymuje, że w 1996 roku zawarł z Holbrooke'm układ o tym, że w zamian za wycofanie się z życia politycznego nie będzie sądzony przez trybunał.
Świadkowie mieliby potwierdzić jego wersję wydarzeń.
Układ o bezkarności
- Oferta była następująca: mam nie tylko zrezygnować z funkcji publicznych, ale także i partyjnych (w Serbskiej Partii Demokratycznej) i całkowicie zniknąć z życia publicznego, nie dawać wywiadów, ani nawet nie publikować książek - utrzymuje Karadżić.
- W imieniu USA Holbrooke obiecał, że po wojnie Partia Demokratyczna nie będzie pozbawiona prawa do udziału w wyborach. Jeśli chodzi o mnie, Holbrooke obiecał w imieniu USA, że nie będę sądzony przez trybunał - dodaje były przywódca bośniackich Serbów.
Holbrooke negocjował
W czwartek Richard Holbrooke potwierdził, że w momencie podpisywania układu z Dayton, negocjował odejście Karadżicia, ale nie obiecywał za to bezkarności.
- Miał natychmiast zrezygnować z dwóch funkcji - przywódcy Serbów bośniackich i przewodniczącego partii - powiedział. Jednocześnie określił jako "całkowicie fałszywą dezinformację", według której "nie mieliśmy go ścigać".
Źródło: pressonline.rs, PAP