Czy zadajecie sobie pytanie: skąd tylu masowych morderców w USA w ostatnich tygodniach? Jeśli tak, to odpowiedź przynieść mogą analizy amerykańskich naukowców, którzy wiążą to tragiczne zjawisko z kryzysem i recesją.
W ostatni miesiącu od kul szaleńców, którzy zabili siebie i rodzinę lub inne osoby ze swego otoczenia, zginęło w sumie 58 osób.
Brak pracy przyczyną zabójstwa?
Zdaniem kryminologów, oprócz fali redukcji zatrudnienia, która wpędza ludzi w biedę albo pętlę zadłużenia, recesja potęguje nastroje lęku i niepewności, co często sprzyja ekstremalnym zachowaniom osób nieprzystosowanych i psychopatycznych. - Nigdy nie widziałem tak wielkiej liczby zabójstw w tak krótkim czasie, pociągających za sobą tak wiele ofiar. Przyczyną może być utrata pracy, strata oszczędności zainwestowanych na giełdzie albo kryzys małżeństwa - powiedział dziennikowi "Washington Post" kryminolog z Uniwersytetu Northwestern, Jack Levin.
Amerykański koszmar
Inny kryminolog z tej uczelni, James Alan Fox, zwraca uwagę, że w wyniku kryzysu tysiące ludzi musi pożegnać się, przynajmniej na razie, z marzeniami o materialnym dobrobycie. - Amerykańskie marzenie zamieniło się dla nich w koszmar i pojęcie Ameryki jako kraju nieograniczonych możliwości wydaje się okrutnym żartem. Wspólny ekonomiczny tort się kurczy i niektórzy mają wrażenie, że przypadają im tylko okruchy. Powstaje mieszanka rozpaczy, poczucia beznadziejności, gniewu i obwiniania świata - powiedział Fox.
Tragedia w Binghampton
Do największej masakry w ostatnich dniach doszło w miasteczku Binghamton w stanie Nowy Jork. Wietnamski imigrant zamordował tam 13 osób w ośrodku pomocy dla imigrantów i sam odebrał sobie życie. Sprawca nie mógł znaleźć pracy i miał problemy z adaptacją w USA.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu