Co najmniej 15 osób, w większości policjantów, zginęło w samobójczym zamachu, do jakiego doszło w Islamabadzie. Zamachowiec-samobójca zdetonował materiały bombę w pobliżu słynnego Czerwonego Meczetu.
Do eksplozji doszło kilkaset metrów od meczetu, tuż po zakończeniu uroczystości z okazji pierwszej rocznicy szturmu armii pakistańskiej na świątynię. Przed Czerwonym Meczetem zgromadziło się ponad dwa tysiące islamistów. Demonstracja była ściśle kontrolowana przez policję.
Przedstawiciel władz Kamran Adil powiedział, że do wybuchu doszło, gdy policjanci wracali po operacji na posterunki. Rana Akbar z władz miejskich Islamabadu nie ma wątpliwości, że zamachowiec chciał zaatakować funkcjonariuszy.
Przed zamachem radykalni islamiści zapowiadali odwet po operacji sił bezpieczeństwa i wojska w północno-zachodnich rejonach kraju.
Rocznica krwawego zamachu
Przed rokiem w szturmie armii pakistańskiej na Czerwony Meczet, w którym znajdowali się islamscy ekstremiści, zginęło co najmniej 106 ludzi, w tym ośmiu żołnierzy sił rządowych. Wcześniej dochodziło do wymiany ognia między radykałami z meczetu a siłami bezpieczeństwa. (CZYTAJ WIĘCEJ)
W rocznicę tamtych zdarzeń radykałowie, głównie duchowni i studenci szkół koranicznych, zebrali się w niedzielę przed świątynią wykrzykując hasła przeciwko prezydentowi Pervezowi Musharrafowi i nawołując do świętej wojny - dżihadu.
Źródło: PAP, tvn24.pl