Krwawy poranek w Kairze. "Ginęli od strzałów w głowę"

Aktualizacja:

Nadal nie ma oficjalnych danych co do liczby ofiar krwawego poranka w Kairze. Według Bractwa Muzułmańskiego w wyniku ataku sił bezpieczeństwa na zwolenników obalonego prezydenta zginęło 70 osób. Z kolei resort zdrowia mówi o 20 zabitych i 177 rannych. Jak pisze agencja Reuters powołując się na pracownika kostnicy, większość demonstrantów miała ginąć od strzałów w głowę. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzecza jednak jakoby siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji.

Ostateczna liczba zabitych w porannym ataku na zwolenników obalonego prezydenta Mohammeda Mursiego we wschodniej części Kairu wciąż nie jest znana. Początkowo przedstawiciele Bractwa Muzułmańskiego mówili o co najmniej 23 zabitych i 175 zostało rannych, później o 70. Po kilku godzinach państwowa egipska agencja MENA podała, że śmierć poniosło co najmniej 75 osób, a 1000 odniosło rany. Z kolei według telewizji Al-Dżazira, na którą powołuje się agencja Reutera, w porannych zajściach zginęło 120 osób, a 4,5 tys. zostało rannych.

Według doniesień reportera BBC w Kairze bilans śmiertelnych ofiar starć mógł wzrosnąć nawet do 100 osób.

W kolejnym komunikacie MENA podała, powołując się na ministerstwo zdrowia, że zginęło 20 osób, a 177 zostało rannych.

Ofensywa przed meczetem i strzały między oczy

Rzecznik Bractwa Muzułmańskiego Gehad el-Haddad poinformował, że siły bezpieczeństwa dokonały ataku ok. 3 nad ranem, jeszcze przed porannymi modlitwami zwolenników Mursiego, którzy czuwali przez całą noc w pobliżu meczetu Rabaa al-Adawija w Kairze. Przed świątynią organizowany jest największy siedzący protest islamistów. W niektóre wieczory gromadził on nawet 10 tys. ludzi.

- Nie strzelali, by zranić, strzelali by zabić - powiedział el-Haddad. - Kule zaczęły fruwać, po tym jak policja użyła gazu łzawiącego - dodał. Do tłumu mieli także strzelać "snajperzy ustawieni na dachach okolicznych budynków i moście".

Jak pisze Reuters powołując się na dr. Ibtisama Zeina z kairskiej kostnicy, "większość demonstrantów zginęła od strzałów w głowę, między oczy".

Jeden z polityków Bractwa Muzułmańskiego Saad el-Hosseini próbował przekonać młodzież do ucieczki. Nie zdołał. - Powiedzieli, że nie odejdą i są gotowi za to zapłacić krwią. Nie chcieli się wycofać - powiedział.

Sprzeczne relacje

Egipskie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych zaprzeczyło jakoby siły bezpieczeństwa użyły ostrej amunicji przeciwko zwolennikom obalonego prezydenta. Wcześniej informowała o tym państwowa agencja informacyjna MENA powołując się na anonimowego przedstawiciela sił bezpieczeństwa.

Zwolennicy Mursiego bronili się rzucając w stronę oddziałów kamienie. Duchowny z pobliskiego meczetu wezwał tłum do odwrotu, jednak demonstranci nie posłuchali. - Zostali, by się bronić, ponieważ wśród nich były kobiety i dzieci - poinformował rzecznik Bractwa.

Reporter Reutersa zobaczył 20 ciał przykrytych prześcieradłami leżących przed jednym ze szpitali, do którego zostali przywiezieni ranni.

Kolejne starcia "na wezwanie wojska"

Od momentu obalenia Mursiego, w wyniku protestów w całym kraju zginęło ponad 200 osób. W większości to zwolennicy Bractwa Muzułmańskiego.

W piątek w starciach między zwolennikami i przeciwnikami obalonego na początku lipca przez armię prezydenta Egiptu Mohammeda Mursiego w Aleksandrii zginęło co najmniej 9 Egipcjan, a 19 zostało rannych. Starcia w Aleksandrii wybuchły podczas masowych demonstracji zwołanych przez nowego dowódcę sił zbrojnych gen. Abd el-Fatah Saida es-Sisiego.

Sisi, który jest również ministrem obrony, zaapelował do Egipcjan, by masowo wyszli na ulice i wyrazili poparcie dla prowadzonej przez wojsko oraz policję kampanii, dając mu w ten sposób "mandat" do "położenia kresu przemocy i terroryzmowi".

Posiedzi razem z Mubarakiem

Demonstracje spotkały się z kontrdemonstracjami ze strony zwolenników obalonego 3 lipca Mursiego. Odpowiedzieli oni na apel islamistycznego Bractwa Muzułmańskiego, z którego wywodzi się Mursi.

Mursi wciąż jest przetrzymywany w nieznanym miejscu. Ciążą na nim zarzuty zabijania żołnierzy i spiskowania z Hamasem. Ministerstwo Spraw Wewnętrznych poinformowało, że prawdopodobnie zostanie przeniesiony do tego samego więzienia, w którym trzymany jest Hosni Mubarak. Obalony w 2011 roku były dyktator przebywa w więzieniu Tora w południowej części Kairu.

Autor: rf, nsz\mtom / Źródło: PAP, CNN, Reuters, BBC,

Tagi:
Raporty: