Ugrupowanie dżihadystyczne Ansar Jerusalem przyznało się do piątkowego ataku na granicy izraelsko-egipskiej, w którym zginął izraelski żołnierz i trzech napastników. Jak podano, atak był wyrazem protestu przeciwko antyislamskiemu filmowi wyprodukowanemu w USA.
Dżihadyści w komunikacie napisali, że "akcja dyscyplinująca została przeprowadzona przeciwko tym, którzy ośmielili się tknąć proroka" w filmie "Niewinność muzułmanów". Według Ansar Jerusalem (Sprzymierzeńców Jerozolimy) film ten został wyprodukowany w Stanach Zjednoczonych "przy udziale Żydów". Obraz przedstawia Mahometa jako oszusta i kobieciarza, aprobującego molestowanie seksualne dzieci; wywołał on w świecie muzułmańskim falę gwałtownych antyamerykańskich protestów, w których zginęło kilkadziesiąt osób. W obronie proroka "Ponieważ obrona honoru proroka jest jednym z naszych zadań (...), nasi bracia z Ansar Jerusalem z determinacją chwycili za broń, żeby dać nauczkę Żydom za ich nienawistne działania" - napisano w komunikacie, który zacytował w niedzielę na swojej stronie amerykański ośrodek SITE, monitorujący portale islamistów. W piątek izraelska armia poinformowała, że jej żołnierze udaremnili próbę przeniknięcia grupy uzbrojonych napastników z Egiptu. Bojownicy zaczęli strzelać do izraelskich żołnierzy pilnujących ekipy robotników pracujących przy budowie zapory między Izraelem a Egiptem na pustyni Synaj. Żołnierze również odpowiedzieli ogniem. Niepokoje nad granicą
Rejon wzdłuż izraelsko-egipskiej granicy stał się coraz bardziej niespokojny od upadku na początku zeszłego roku pod naciskiem ulicznej rewolty prezydenta Egiptu Hosniego Mubaraka. W związku z rosnącym napięciem na granicy z Egiptem minister spraw zagranicznych Izraela Awigdor Lieberman zastrzegł w niedzielę na antenie radia publicznego, że nie będzie żadnych zmian w historycznym układzie pokojowym z Egiptem z 1979 r. - Nie ma najmniejszej szansy, aby Izrael przyjął zmianę traktatu pokojowego z Egiptem - oświadczył szef izraelskiej dyplomacji. - Nie zaakceptujemy żadnej zmiany porozumień z Camp David - podkreślił, dodając, że "Egipt powinien wypełniać swe zobowiązania na półwyspie Synaj". Minister nawiązał w tym kontekście do licznych ataków na Izrael przeprowadzanych w ostatnich miesiącach z pustyni przez - jak to określił - niekontrolowane elementy. Pod koniec czerwca ówczesny prezydent elekt Egiptu Mohamed Mursi zobowiązał się do respektowania międzynarodowych zobowiązań. Jednocześnie miał on jednak powiedzieć w wywiadzie dla irańskiej agencji Fars, że Egipt zamierza "poddać rewizji porozumienie z Camp David", które tworzyło podstawę zawarcia traktatu pokojowego między Egiptem a Izraelem w 1979 r.
Autor: jak//kdj / Źródło: PAP