Rosja podejmuje "wszelkie niezbędne środki w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa" - tak rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow skomentował doniesienia o rozmieszczeniu na Krymie drugiego dywizjonu systemu rakietowego S-400.
- Wiemy, że na granicy rosyjsko-ukraińskiej w rejonie Krymu kontynuowane są prowokacyjne działania i działalność dywersyjna - powiedział Pieskow. - Z tego powodu podjęcie przez stronę rosyjską wszelkich niezbędnych środków w celu zapewnienia sobie bezpieczeństwa nie powinno być postrzegane jako zagrożenie dla kogokolwiek. Powinno być postrzegane właśnie jako zapewnianie własnego bezpieczeństwa.
Wcześniej agencja RIA-Nowosti podała, że drugi dywizjon S-400 zostanie rozmieszczony na Krymie, by chronić przed ewentualnymi "obiektami w powietrzu" lecącymi z kierunku Ukrainy, "stanowiącymi zagrożenie dla Krymu".
Są w stanie niszczyć samoloty i rakiety
Rozmieszczanie drugiego systemu S-400 Triumf na oderwanym od Ukrainy Krymie wojskowi zapowiedzieli w styczniu rok temu. Pierwszy pułk rakietowy rozpoczął dyżur bojowy na półwyspie latem 2016 roku.
Według Rosjan S-400 jest w stanie niszczyć samoloty i pociski manewrujące na odległość do 400 kilometrów, a cele balistyczne, które lecą z prędnością do 4,8 km/s - na dystansie do 60 kilometrów. Jeden pułk obsługuje 24 baterie.
Autor: pk/AG / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: mil.ru