Rosjanie zaatakowali w piątek rakietami dworzec kolejowy w Kramatorsku na wschodzie Ukrainy, zabijając co najmniej 50 osób. Sytuację z miejscu ostrzału relacjonował reporter brytyjskiej stacji Sky News. - Były tutaj tysiące ludzi, także dzisiaj o poranku - powiedział.
Według wstępnych danych w piątkowym rosyjskim ataku rakietowym na dworzec kolejowy w Kramatorsku w obwodzie donieckim zginęło 50 osób, w tym pięcioro dzieci, a 87 osób zostało rannych. Ołeksij Honczarenko, mer Kramatorska, poinformował, że w szpitalach w mieście jest wielu rannych w stanie bardzo ciężkim - "bez rąk, bez nóg". - Operuje ich jednocześnie 30-40 chirurgów - wskazał. Zaznaczył, że szpitale nie nadążają z udzielaniem pomocy.
Atak Rosji na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl >>>
Na dworcu w Kramatorsku był reporter brytyjskiej stacji Sky News, który pokazał jak wygląda stacja kilka godzin po rosyjskim ostrzale. - Były tutaj tysiące ludzi, także dzisiaj o poranku - mówił.
W hali dworcowej ustawiono porzucone bagaże. - Słyszeliśmy, jak dzwonią telefony znajdujące się w tych torbach. Krewni są bardzo zaniepokojeni. Niektóre z tych walizek są zniszczone - relacjonował dziennikarz.
Na peronie "ludzie rzucili rzeczy, które ze sobą mieli". - Jest wiele rzeczy osobistych, ale również owoce, jabłka, które ludzie zabrali ze sobą w drogę. Wszystko, co ludziom było potrzebne, żeby mogli spokojnie odjechać w kierunku Lwowa, gdzie chcieli się dostać - mówił.
Źródło: TVN24