W Kramatorsku na wschodzie Ukrainy Rosjanie ostrzelali dworzec kolejowy, zabijając co najmniej 50 osób. - To był bardzo straszny widok, bo ten dworzec kolejowy od wielu dni jest miejscem ewakuacji ludności cywilnej - mówił Paweł Pieniążek, reporter "Tygodnika Powszechnego", który jest w Kramatorsku.
Według wstępnych danych w piątkowym rosyjskim ataku rakietowym na dworzec kolejowy w Kramatorsku w obwodzie donieckim zginęło co najmniej 50 osób, a 98 zostało rannych. Ołeksij Honczarenko, mer Kramatorska, poinformował, że w szpitalach w mieście jest wielu rannych w stanie bardzo ciężkim - "bez rąk, bez nóg". - Operuje ich jednocześnie 30-40 chirurgów - wskazał. Zaznaczył, że szpitale nie nadążają z udzielaniem pomocy.
Atak Rosji na Ukrainę. Relacja na żywo w tvn24.pl
W Kramatorsku jest obecnie reporter "Tygodnika Powszechnego" Paweł Pieniążek. - Ludzie byli przerażeni. Jak rozmawiałem z ludźmi, to wielu z nich było w stanie szoku i z trudem radzili sobie z tym, co tam zobaczyli - relacjonował.
- To był bardzo straszny widok, bo ten dworzec kolejowy od wielu dni jest miejscem ewakuacji ludności cywilnej. Dziennie jest tam czasami po kilka tysięcy ludzi - dodał.
OGLĄDAJ TVN24 W INTERNECIE W TVN24 GO:
Źródło: TVN24, PAP