Dwie osoby zginęły, a kilka zostało rannych w trwających od środy potyczkach w kirgiskim obwodzie batkeńskim przy granicy z tadżycką eksklawą. Konflikt był spowodowany budową drogi przez stronę kirgiską na spornym terytorium.
Przedstawiciel MSW Tadżykistanu powiedział Radiu Wolna Europa, że jedna osoba z tadżyckiej eksklawy Woruch w Kotlinie Fergańskiej została w czwartek zabita strzałem z pistoletu, a dwóch innych Tadżyków trafiło do szpitala z ranami postrzałowymi. Dzień wcześniej w tym samym miejscu również zginął mieszkaniec tadżyckiej wioski. W środowych zamieszkach łącznie rannych zostało 11 Tadżyków.
Ministerstwo zdrowia Kirgistanu podało z kolei, że w wymianie ognia w czwartek został ranny kirgiski policjant, a w środę raniono jednego Kirgiza.
Służby prasowe prezydenta Kirgistanu Suronbaja Dżinbekowa powiadomiły, że Dżinbekow i prezydent Tadżykistanu Emomali Rahmon porozumieli się w czwartek podczas rozmowy telefonicznej w sprawie podjęcia dalszych rozmów w sprawie uregulowania granic między dwoma państwami oraz wszczęcia wspólnego dochodzenia w sprawie strzelanin na granicy. "Sytuacja na granicy pozostaje trudna" - oświadczyły tadżyckie służby celne. Agencja Reutera podaje, powołując się na przedstawiciela lokalnych władz, że z jednej z wiosek przyległych do tadżyckiej eksklawy ewakuowano kilkaset kobiet i dzieci.
Budowa spornej drogi
Zamieszki rozpoczęły się w środę, kiedy Tadżycy i Kirgizi zaczęli obrzucać się wzajemnie kamieniami w pobliżu miejsca budowy nowej drogi. Chodzi o budowaną przez stronę kirgiską drogę biegnącą przez eksklawę Woruch, zamieszkaną przez około 30 tysięcy etnicznych Tadżyków.
Tadżykistan utrzymuje, że droga nie powinna być budowana, dopóki nie zostanie do końca uregulowana kwestia granic.
Wiele odcinków granicznych w krajach Azji Środkowej, byłych sowieckich republikach, pozostaje kwestią sporną od upadku ZSRR w 1991 roku.
Szczególnie skomplikowana sytuacja dotyczy terytorium Kotliny Fergańskiej, gdzie zbiegają się granice Tadżykistanu, Kirgistanu i Uzbekistanu.
Autor: tmw / Źródło: PAP