Zgubione w kosmosie przez amerykańską astronautkę Heidemarie Stefanyshyn-Piper narzędzia spadły na Ziemię. Jednak według ostatnich danych zakończyły lot w oceanie, a nie na lądzie.
Według danych amerykańskiego systemu kontroli przestrzeni kosmicznej, resztki torby z narzędziami weszły w poniedziałek wieczorem czasu warszawskiego w gęste warstwy atmosfery nad Pacyfikiem na zachód od stolicy Meksyku i - o ile nie spłonęły - spadły do oceanu.
Spłonęły, nie spłonęły?
Grupa ekspertów przewidywała, że niektóre narzędzia mogą nie spłonąć w gęstych warstwach atmosfery, lecz dotrzeć do powierzchni Ziemi. To dlatego, że narzędzia do pracy w otwartej przestrzeni kosmicznej wytwarza się ze specjalnej wysokostopowej stali. Jednak zdecydowana większość odłamków i śmieci kosmicznych spala się przy wchodzeniu do atmosfery naszej planety.
W listopadzie 2008 roku podczas wyjścia w otwartą przestrzeń kosmiczną astronautka Heidemarie Stefanyshyn-Piper upuściła torbę z narzędziami. Amerykańska agencja badań kosmicznych NASA podała wtedy, że torba wielkości średnich rozmiarów plecaka była jednym z największych obiektów, jaki kiedykolwiek wymknął się z rąk ludzi pracujących w kosmosie.
Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: nasa.gov