"Jej łapy wciąż pachną jak popkorn. Roztapia nasze zbroje, które zakładamy, żeby wykonywać swoją pracę"

Źródło:
CNN, "Canine Companions for Independence"

Przez czochranie jej sierści muszą jeszcze częściej myć ręce, ale przynosi im to gigantyczną ulgę w pracy. Biszkoptowa labradorka Wynn odwiedza szpital w Denver, kiedy jej opiekunka przychodzi do pracy na oddział ratunkowy. - Ona nas ratuje. Tak jakby wyczuwała, kiedy ludzie się stresują i podchodzi wtedy bliżej, wspina się na kolana - opowiada lekarka, której zwierzę pomaga lekarzom w walce ze stresem.

10 kwietnia skończy rok, a u Susan Ryan jest tylko tymczasowo. Lekarka będzie ją wychowywać tylko do momentu, w którym pies będzie wystarczająco dorosły, żeby przejść specjalne szkolenie. Docelowo ma "pracować" w Canine Companions for Independence, organizacji nonprofit pomagającej niepełnosprawnym. Waży niecałe 20 kg.

Doktor Ryan pracuje w szpitalu Rose Medical Center w Denver (Stany Zjednoczone). Wielogodzinne dyżury, stres, odpoczynku i snu jak na lekarstwo. W tym ciężkim czasie Wynn jest dla niej jak czworonogi anioł.

Labradorka Wynn i jej opiekunkaDr Susan Ryan

Kojące łapy "pachnące popkornem"

W ostatnich dniach sieć obiegło zdjęcie pokazujące je na szpitalnym korytarzu. - Zobaczyłam, że Wynn wraca ze spaceru, usiadłam na podłodze i poprosiłam o minutę z nią - mówi Ryan w rozmowie z amerykańską CNN. - Oglądanie i słuchanie rzeczy, których nie da się "odzobaczyć", ma na ciebie ogromny wpływ. Kiedy przebywasz z psem, głaszczesz go, masz chwilę na to, żeby zejść na ziemię, odnaleźć się w danym momencie - tłumaczy.

Kobieta przyprowadza psa na oddział ratunkowy, kiedy ma dyżury, trzyma go w zamkniętej przestrzeni dla pracowników. Wyznaczone osoby raz na jakiś czas wyprowadzają Wynn na spacer. I lekarze, i pielęgniarze mogą wpaść odetchnąć w towarzystwie czworonoga w pokoju, gdzie Susan specjalnie przyciemnia czasem światła i puszcza kojącą muzykę.

- Kiedy wychodzą, ich wyraz twarzy jest całkowicie inny. Wynn tak jakby wyczuwała, kiedy ludzie się stresują i podchodzi wtedy bliżej, wspina się na kolana - tłumaczy lekarka w rozmowie z portalem "Today". - Jesteśmy z nią obecni tu i teraz, w danej chwili, możemy ją głaskać, wąchać łapy, które wciąż pachną jak popkorn. To jakoś roztapia nasze zbroje, które zakładamy, żeby wykonywać swoją pracę - dodaje.

Mówi jeszcze, że pies pomaga jej w zachowaniu codziennej rutyny. Obowiązkowy spacer i pobudka rano pozwalają jej mobilizować się do działania i nie myśleć tyle o smutku. - Nie mam wątpliwości, że ona nas ratuje - mówi o suczce opiekunka.

Denver , stolica stanu Kolorado

Autorka/Autor:Wanda Woźniak/i

Źródło: CNN, "Canine Companions for Independence"

Źródło zdjęcia głównego: Dr Susan Ryan

Tagi:
Raporty: