Ostrzegano przed zbliżającym się kryzysem. Alarmowano, że rosnąca drastycznie liczba zakażonych szybko przytłoczy słabą ochronę zdrowia. W najgorszych scenariuszach przewidywano, że na ulicach będą leżeć ciała. Dlaczego tak się nie stało i czy najgorsze dopiero przed Afryką? To najważniejsze pytania, przed którymi stoją dziś władze ochrony zdrowia na kontynencie.
Afrykańskie Centrum Kontroli Chorób I Prewencji (CDC) i Światowa Organizacja Zdrowia (WHO) twierdzą, że te głosy były ważne. Jak pisze CNN, wtedy, tak jak i dziś, wciąż niewiele wiadomo było na temat COVID-19 i wszystkie państwa musiały szykować się na najgorsze. Jednak pięć miesięcy później te katastroficzne scenariusze, które pisano dla Afryki, nie ziściły się.
- Kraje afrykańskie nie są tam, gdzie przewidywano, że będą dziś. Myślę, że wiele wcześniejszych prognoz stworzyło obraz, w którym do tego czasu sytuacja miała być przytłaczająca – mówi w rozmowie z CNN dr Humphrey Karamagi, szef zespołu WHO do spraw danych, analityki i wiedzy w regionie Afryki.
Dlaczego tak się nie stało i czy najgorsze dopiero przed Afryką? To najważniejsze pytania, przed którymi stoją dziś władze ochrony zdrowia na całym kontynencie.
Doświadczenie
Jedną z istotnych rzeczy jest to, że wielu afrykańskich przywódców zachowało się właściwie już na pierwszym etapie walki z wirusem, odpowiadając na epidemię w sposób skoordynowany - twierdzi dr John Nkengasong, szef afrykańskiego CDC.
Jego zdaniem duże znaczenie w spowolnieniu rozprzestrzeniania się wirusa miała szybka decyzja części polityków, by zamrozić gospodarkę już na początku epidemii. Prym w tej kwestii wiodła RPA, która zamknęła granice oraz szkoły już w połowie marca, czyli zanim liczba potwierdzonych zakażeń w kraju przekroczyła 100 przypadków. Kolejnym krokiem było wprowadzenie surowych restrykcji. Eksperci ds. zdrowia uważają, że te stanowcze decyzje, a także wieloletnie doświadczenie w walce z chorobami zakaźnymi, jak ebola czy żółta febra, miały znaczący wpływ na stopień transmisji wirusa w Afryce.
Kiepska infrastruktura drogowa
Dr Karamagi i grupa czołowych afrykańskich naukowców są obecnie przekonani, że znaczącą rolę odegrały także czynniki społeczno-środowiskowe. Jednym z nich są względnie mniejsze ruchy ludności na kontynencie. W wielu regionach infrastruktura drogowa jest ograniczona, a znaczna część ludności zamieszkuje słabo skomunikowane tereny wiejskie. Utrudnia to wirusowi rozprzestrzenianie się.
Pogoda i czynniki cywilizacyjne
Wpływ na rozwój epidemii, według zespołu dr Karamagi, mogą mieć także czynniki klimatyczne, takie jak pogoda i opady. Eksperci wskazują także na wiek populacji kontynentu. Ponad 70 procent mieszkańców Afryki Subsaharyjskiej ma mniej niż 30 lat. Jak wiadomo z doświadczenia innych państw, COVID-19 jest najgroźniejszy dla osób starszych i schorowanych.
Kaaramagi wskazuje także na niższy w Afryce wskaźnik schorzeń cywilizacyjnych, takich jak cukrzyca, nadciśnienie i otyłość, które są istotnymi chorobami współistniejącymi w przypadku koronawirusa. Jego zdaniem może mieć to znaczący wpływ na ograniczoną liczbę ciężkich przypadków COVID-19 w państwach afrykańskich.
- Oczekujemy, że wskaźnik transmisji w Afryce będzie niższy. Dotarcie wirusa do osób podatnych może trwać dłużej. Jeśli chodzi o śmiertelność, epidemia będzie mniej dotkliwa niż w innych krajach – szacuje ekspert.
Zagadkowy wirus
CNN zwraca uwagę, że SARS-CoV-2 pozostaje zagadką. Zauważa, że Japonia, która ma jedną z najstarszych populacji na świecie, nie odnotowała dramatycznej liczby zgonów, jak miało to miejsce w USA czy we Włoszech. Brazylia z kolei - wskazuje stacja - ma gorący i wilgotny klimat, a mimo to dziś stanowi epicentrum pandemii. - Nie ma jednego czynnika. Chodzi o sposób, w jaki różne czynniki ze sobą współistnieją – tłumaczy dr Karamagi.
W zeszłym tygodniu WHO ogłosiła, że ogólna liczba potwierdzonych przypadków w Afryce podwoiła się w czasie krótszym niż 20 dni, do ponad 200 tysięcy zakażeń. To wciąż mniej niż 3 procent globalnej liczby przypadków koronawirusa. CNN zaznacza, że rzeczywista liczba zakażonych w Afryce nie jest znana z uwagi na ograniczone zdolności przeprowadzania testów.
Jedno wydaje się pewne. Pandemia pokazała, że tempo transmisji wirusa SARS-CoV-2 jest różne w zależności od kraju, a nawet regionów w ramach tego samego państwa. Tym bardziej należy spodziewać się, że epidemia w Afryce - kontynencie z 54 krajami i ponad miliardem ludności - także będzie mocno zróżnicowana.
- Nie wiemy jeszcze, jaka będzie intensywność rozprzestrzeniania się tego wirusa. Chociaż wydaje się, że żyjemy z nim już od pięciu lat, w rzeczywistości żyjemy z nim zaledwie pięć miesięcy. Jest wiele rzeczy, których musimy się jeszcze nauczyć jako kontynent – zauważa dr Nkengasong.
Źródło: CNN, tvn24.pl