Do 100 tysięcy wzrosła w piątek liczba zgonów osób zakażonych koronawirusem na świecie. SARS-CoV-2 wykryto już u ponad 1,6 miliona ludzi - wynika z wyliczeń Uniwersytetu Johnsa Hopkinsa.
Amerykański Uniwersytet Johna Hopkinsa z Baltimore w stanie Maryland od początku epidemii śledzi rozprzestrzenianie się koronawirusa na świecie i liczbę osób, które zachorowały na COVID-19, a także zmarłych z tego powodu.
Do pierwszego zgonu doszło 9 stycznia w chińskim mieście Wuhan. Po 83 dniach liczba zmarłych sięgała już 50 tysięcy, a po kolejnych ośmiu wzrosła do 100 tysięcy. Bilans śmiertelny wzrastał w ciągu ostatniego tygodnia o 6-10 procent dziennie. W czwartek na całym świecie zmarło prawie 7300 osób zakażonych koronawirusem.
Obecnie odnotowywana śmiertelność nowego patogenu jest porównywalna z wielką zarazą w Londynie w latach 1665-1666, która zabiła jedną trzecią mieszkańców miasta, czyli wówczas około 100 tysięcy osób. Liczba zgonów z powodu koronawirusa nadal jest jednak nieporównywalna z grypą hiszpanką, na którą w latach 1918-20 zmarło ponad 20 milionów osób na całym świecie.
Wśród ofiar śmiertelnych jest coraz więcej osób młodych i nastoletnich
Dane z piątku wskazywałyby, że śmiertelność nowego koronawirusa wynosi 6,25 procent, ale zdaniem ekspertów w rzeczywistości jest ona niższa, gdyż wiele osób nie ma żadnych objawów lub przechodzi chorobę łagodnie.
W niektórych krajach, w tym we Włoszech, Francji, Algierii, Holandii, Hiszpanii czy Wielkiej Brytanii, ponad 10 procent potwierdzonych zakażeń kończyła się zgonem. Jedno z najszerzej zakrojonych badań śmiertelności z udziałem 44 tysięcy pacjentów w Chinach wykazało że wynosiła ona 2,9 proc. Z tego samego badania wynika, że 93 procent przypadków śmiertelnych dotyczyła osób powyżej 50. roku życia, a ponad połowa to ludzie powyżej 70. roku życia. Mimo to wśród ofiar śmiertelnych jest coraz więcej osób młodych i nastoletnich.
Choć 30 procent przypadków zakażenia na świecie przypada na Amerykę Północną, to stosunkowo najczęściej choroba kończyła się śmiercią w Europie. Jedna trzecia światowych zgonów przypada na Europę Południową, choć zanotowano tam tylko 20 procent światowych zachorowań. W wielu krajach oficjalne dane uwzględniają tylko zgony w szpitalach, z wykluczeniem domów czy ośrodków opieki.
Źródło: PAP