Deklaracja dowódcy amerykańskich sił lądowych w Europie gen. Bena Hodgesa złożona w Wilnie - o zamiarze wysłania do krajów Europy Wschodniej sprzętu ciężkiej brygadowej grupy bojowej - oznaczać może koniec ustępstw wobec Rosji, opartych na porozumieniu z 1997 r. Jeśli ta zapowiedź wejdzie w życie, będzie dowodem jak poważnie Stany Zjednoczone traktują zagrożenie dla nowych członków Sojuszu - i gwarancje ich obrony. Ale trzeba zgody politycznej i pieniędzy.
Zaledwie jedno zdanie z telekonferencji generała Hodgesa na linii Wilno-Pentagon może świadczyć o zakończeniu okresu, w którym pierwsza linia obrony wschodniej flanki NATO pozostawała wyłącznie sprawą nowych krajów członkowskich.
Na mocy postanowień Aktu Stanowiącego NATO-Rosja zachodni sojusz wojskowy zobowiązał się - w 1997 r., kiedy rozszerzenie NATO o Polskę, Czechy i Węgry było przesądzone - nie rozmieszczać znaczących sił wojskowych na terytorium nowych krajów członkowskich. Trudno zaś uznać pancerną brygadę - a o takiej właśnie mówił gen. Hodges - za siłę nieznaczącą.
- Chodzi ostatecznie o to, by przesunąć pancerną brygadową grupę bojową - z jej czołgami i pojazdami Bradley - dalej na wschód, do Polski, Rumunii czy krajów nadbałtyckich - powiedział generał, dodając że konkretna dyslokacja jednostki jest obecnie omawiana na szczeblu NATO. Słowa Bena Hodgesa, który zaledwie miesiąc temu objął dowództwo nad amerykańskimi siłami lądowymi w Europie, mogą oznaczać nie tylko odejście od politycznych ustaleń z Rosją - ale i zmianę polityki obronnej USA, która przez ostatnie lata opierała się na zmniejszaniu ilości wojsk i sprzętu w Europie. W efekcie kolejnych decyzji o wycofywaniu jednostek, w Europie nie ma obecnie żadnej amerykańskiej pancernej grupy bojowej, a gen. Hodgesowi podlega brygada kawalerii pancernej w Fort Hood w Teksasie - kiedy jest przerzucana na europejski teatr wojskowy. Tak dzieje się obecnie, kiedy kompanie z tej brygady uczestniczą w operacji Atlantic Resolve, ćwicząc w Polsce i krajach nadbałtyckich w ramach sojuszniczych gwarancji NATO. Ale kompania to nie cała brygada, a jeśli zapowiedź generała się spełni, będziemy mieli do czynienia z prawdziwym "powrotem Amerykanów do Europy".
Słowa gen. Hodgesa - cytowane od dwóch dni w europejskich mediach - muszą zostać potwierdzone na wyższym szczeblu, by móc je ostatecznie ocenić. Amerykańska ambasada w Warszawie wyjaśnia bowiem, że chodzi jedynie o sprzęt - a nie całą brygadę wojska. Z Niemiec na wschód miałby być przesunięty tak zwany Zestaw Działań Europejskich (European Activity Set), na co dzień pomagający amerykańskim i sojuszniczym jednostkom w ćwiczeniach na bawarskim poligonie Grafenwoehr. Ale ten Zestaw ma wielkość batalionu - w jego skład wchodzi 29 czołgów M1A2 Abrams - a nie brygady, o jakiej wyraźnie mówił Hodges.
Na prośbę TVN24 biuro prasowe U.S. Army Europe wydało oświadczenie, w którym precyzuje: generał Hodges chce powiększyć zasoby sprzętu znajdujące się w Niemczech (Grafenwoehr, Bawaria) z wielkości batalionu do wielkości brygady i udostępnienie ich jednostkom rotacyjnie ćwiczącym w Europie Wschodniej w ramach operacji Atlantic Resolve. Ale żadnych decyzji jeszcze nie ma.
Generał się pośpieszył?
Nieoficjalnie, źródła w NATO sugerują, że gen. Hodges nieco pośpieszył się z ujawnieniem tych planów, zanim zostały ostatecznie zatwierdzone. Sojusz w lutym 2015 ma przedstawić wojskowe konkrety działań zaplanowanych na wrześniowym szczycie w Newport. Wśród nich znalazło się rozmieszczenie na wschodniej flance sprzętu, ale bez stałego stacjonowania wojsk - i być może to właśnie miał na myśli amerykański generał. Pentagon, po opublikowaniu relacji z konferencji Hodgesa, nie uzupełnił jej o dalsze szczegóły. Najprawdopodobniej więc sprawa będzie musiała poczekać na potwierdzenie przez nowego szefa Departamentu Obrony - bo Chuck Hagel podał się do dymisji, a nie wiadomo jeszcze kto go zastąpi.
Pancerna brygadowa grupa bojowa
Brygadowa Grupa Bojowa (Brigade Combat Team) w przypadku wojsk pancernych, a o takich mówił gen. Hodges, składa się z 90 czołgów M1A2 Abrams, 90 wozów bojowych piechoty Bradley i ponad setki gąsienicowych transporterów opancerzonych M113. W skład takiej brygady wchodzi bateria artylerii polowej, z reguły 18 haubic 155mm M109, batalion saperów, batalion rozpoznawczy wyposażony w pojazdy opancerzone, jednostki wsparcia. W sumie pancerna brygadowa grupa bojowa liczy niespełna 5 tys. żołnierzy, mogących samodzielnie operować na dystansie do 300 km (ogranicza go zasięg i zużycie paliwa czołgów Abrams). Biorąc pod uwagę siłę ognia, taką brygadę można śmiało porównać do 1/3 polskich sił lądowych. W świetle porozumienia z Rosją z 1997 roku to na pewno "znacząca siła", której stacjonowanie w nowych krajach NATO miało być zakazane - nawet jeśli mowa jest wyłącznie o sprzęcie.
Zresztą, rozmieszczanie sprzętu - bez zapewnienia ludzi do jego obsługi - nie ma sensu. Jeśli amerykańska armia zdecyduje się na wysłanie do Europy Wschodniej swoich czołgów i wozów bojowych - musi zaplanować wysłanie do ich obsługi także żołnierzy. W czasie kryzysu, będą wysłani na miejsce zanim sytuacja się zaogni, taka jest obecna strategia NATO. O tym mówił też gen. Hodges, wskazując na "zdolność szybkiego reagowania" nowo rozmieszczanych sił. Przerzut całej brygady to skomplikowana operacja transportowa i logistyczna, która musi być starannie zaplanowana i przećwiczona, z użyciem docelowych lokalizacji, infrastruktury transportowej, lotnisk, dróg czy kolei. A to będzie oznaczać, że przynajmniej część amerykańskiej brygady - np. batalion - wcześniej czy później trafi na miejsce nowego pobytu. Gen. Hodges wyraził nadzieję, że na ten cel zostaną przeznaczone dodatkowe środki z funduszy operacyjnych Pentagonu. Źródła w NATO mówią natomiast, że plany ujawnione przez generała, objęte są zapowiedzianymi przez prezydenta Obamę funduszami w wysokości miliarda dolarów na wzmocnienie wschodniej flanki NATO.
Jest zbyt wcześnie, by jedno zdanie z jednej konferencji amerykańskiego generała uznawać za dowód zamiany polityki dominującego supermocarstwa czy całego NATO. Jeśli jednak rozmieszczenie w Europie Wschodniej sprzętu dla ciężkiej brygady U.S. Army zostanie potwierdzone, a w ślad za tym ponad 150 czołgów i wozów bojowych rzeczywiście dotrze do wschodnich granic Sojuszu, NATO wejdzie w nową epokę: stanowczego i aktywnego przeciwstawiania się narastającemu rosyjskiemu zagrożeniu.
Autor: Marek Świerczyński//kło,gak / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: navy.mil