- To trudna decyzja dla każdej kobiety. Jednak w obliczu wysokiego ryzyka zachorowania na nowotwór podwójna mastektomia pozwala spokojniej patrzeć na życie. Wraz z zabiegiem możliwa jest rekonstrukcja piersi - mówił w TVN24 chirurg Jarosław Stańczyk z Polskiego Towarzystwa Chirurgii Plastycznej, Rekonstrukcyjnej i Estetycznej.
- Jeżeli w rodzinie występowały przypadki zachorowania na nowotwory piersi, to ryzyko wzrasta i może ono, tak jak było w przypadku Angeliny Jolie, sięgać nawet 80 procent. Jeżeli kobieta nie decyduje się na tak radykalny zabieg, to przynajmniej powinna być pod stałą kontrolą i diagnostyką wczesnego wykrywania nowotworów piersi - podkreślił w TVN24 Jarosław Stańczyk, odnosząc się do operacji mastektomii, której poddała się amerykańska aktorka. Chirurg zaznaczył, że w Polsce wykonuje się niewiele tego typu zabiegów. Ma to wynikać z wciąż niskiej świadomości społecznej o zachorowaniach na raka. - Nagłośnienie tego tematu przez Jolie przysłuży się zrozumieniu istotności procesu diagnostyki nowotworów piersi - ocenił.
Implanty zamiast gruczołu
Według Stańczyka, ostateczna decyzja o poddaniu się zabiegowi mastektomii zawsze należy do kobiety. - Lekarze mogą sugerować takie rozwiązanie, przedstawiać statystyki, procentowe szanse na wystąpienie nowotworu, ale ostateczną decyzję podejmuje pacjentka - mówił. Kobieta, oprócz mastektomii, może jednocześnie poddać się zabiegowi rekonstrukcji piersi - podkreślił lekarz. Tak opisywał ten proces w studiu TVN24: - Kobieta kładzie się na stole chirurgicznym ze swoim biustem, a budzi z biustem zrekonstruowanym. Zamiast swojego gruczołu piersiowego, najczęściej wszczepione jej zostają implanty piersiowe, takie jak do powiększania piersi.
Autor: mś\mtom / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: TVN 24