Do regularnej strzelaniny doszło na Polach Elizejskich w Paryżu, gdy policja została wezwana, by powstrzymać napad na słynny salon jubilerski Cartiera. Złodzieje, widząc funkcjonariuszy, zaczęli uciekać i oddali serię strzałów do policjantów. Ci odpowiedzieli ogniem.
Złodzieje weszli do salonu Cartiera we wtorkowy wieczór. Po kilku minutach na miejscu była już policja.
Klejnoty, strzały, pościg i fryzjer
W tym czasie w sklepie napastnicy próbowali zabrać jak najwięcej klejnotów. Według paryskiej policji byli zaskoczeni pojawieniem się tylu funkcjonariuszy w tak krótkim czasie. Mogli sobie nie zdawać sprawy z tego, że salon jest monitorowany lub też nie zauważyć, kiedy jeden z pracowników włączył tzw. cichy alarm.
Mimo policyjnego wezwania do poddania się złodzieje przez chwilę mieli się wahać, po czym wybiegli na chodnik, strzelając w kierunku funkcjonariuszy. Policjanci odpowiedzieli ogniem, ale nie trafili w żadnego z dwóch zbiegów. Ci wsiedli na skuter i zaczęła się pogoń ulicami ścisłego centrum Paryża.
Zakończyła się kilka minut później w jednym z salonów fryzjerskich, gdzie złodzieje wzięli zakładnika. Po pewnym czasie i negocjacjach z policją jednak poddali się, wychodząc z salonu fryzjerskiego z uniesionymi rękami. Zostali aresztowani.
Autor: adso//rzw / Źródło: CNN