Kirgistan boi się kolejnych zamieszek

 
W miastach Kirgistanu ciągle widać skutki niedawnego przewrotuTVN24

Tymczasowe władze Kirgistanu przestrzegają przed podsycaniem społecznych niepokojów. Obawiają się, że sojusznicy obalonego prezydenta Kurmanbeka Bakijewa mogą chcieć finansować działania w celu destabilizacji kraju.

Pełniący obowiązki szefa Służb Bezpieczeństwa Narodowego Keneszbek Dujszebajew powiedział w czwartek, że dopóki krewni byłego prezydenta nie zostaną zatrzymani, sytuacja w Kirgistanie nie będzie stabilna.

Zaznaczył, że władze są zaniepokojone pogłoskami o planowanych na 17 maja demonstracjach poparcia Bakijewa.

Dodał, że polityczne wiece będą dopuszczalne, lecz wszelkie próby wywołania społecznych niepokojów zostaną powstrzymane.

Bracia na wolności

Według szefa służb bezpieczeństwa, brat Bakijewa, Żanybek, który jest oskarżany o wydanie rozkazu ostrzelania uczestników demonstracji antyprezydenckich w Biszkeku, może uniknąć aresztowania, uciekając przez granicę z sąsiednim Uzbekistanem. Inny brat Bakijewa, Achmat, też pozostaje na wolności.

Pełniący obowiązki ministra finansów Temir Sarijew ostrzegł, że rodzina Bakijewa może użyć środków, o których przywłaszczenie jest oskarżana, by sfinansować wywrotowe i antyrządowe działania.

Nagroda za współpracowników

Rząd tymczasowy zaoferował nagrody za informację, która doprowadziłaby do aresztowania kilku współpracowników Kurmanbeka Bakijewa, w tym byłego premiera Danijara Usenowa. Według Dujszebajewa, Usenow i drugi były premier ukrywają się w Wielkiej Brytanii.

Międzynarodowa organizacja policyjna Interpol poinformowała, że na wniosek sądu w Biszkeku poszukuje syna byłego prezydenta - 32-letniego Maksima, który jest obwiniany o nadużycia finansowe.

Tymczasowe władze Kirgistanu zleciły prokuraturze, by rozpoczęła starania o ekstradycję byłego prezydenta, aby pociągnąć go do odpowiedzialności za zorganizowanie masowego morderstwa i nadużycie władzy.

Bakijew przebywa obecnie na Białorusi. Opuścił kraj w kwietniu po antyprezydenckiej rewolcie; podczas jej tłumienia zginęło co najmniej 85 ludzi.

Źródło: PAP, tvn24.pl

Źródło zdjęcia głównego: TVN24