Dzieci urodzone w Ukrainie przez matki zastępcze czekają na rodziców w schronie pod kliniką leczenia bezpłodności w Kijowie. Ich biologiczni rodzice nie mogą po nie przyjechać z powodu wojny. Pielęgniarki, które zajmują się noworodkami 24 godziny na dobę, są wyczerpane i przerażone bombami, które spadają w pobliżu ich schronienia.
Dwadzieścioro jeden dzieci urodzonych przez surogatki przebywa w schronie pod kliniką in-vitro BioTexCom w Kijowie – donosi Reuters. To w większości noworodki urodzone niedawno przez matki zastępcze w Ukrainie. Ich rodzice pochodzą z wielu krajów rozsianych po całym globie. Wojna odcięła ich od potomków.
Gdy tylko na Kijów zaczęły spadać bomby, dzieci zostały przeniesione z sal poporodowych do specjalnie wyposażonej piwnicy. Pielęgniarki opiekują się nimi 24 godziny na dobę. – Nie byłyśmy w stanie pojechać do domu od 24 lutego – przyznała we wtorek jedna z nich, Oksana Martynenko.
ZOBACZ RELACJĘ NA ŻYWO: 22. DZIEŃ WOJNY >>>>
Słyszą bomby spadające w pobliżu
Kobieta pochodzi z okolic miasta Sumy w północno-wschodniej części Ukrainy. Sama ma dzieci, których od wielu tygodni nie widziała. Zostały pod opieką babci. – Nie mogłyśmy zostawić tych dzieci. Przecież to nie ich wina, że wybuchła wojna. To nie ich wina, że rodzice nie mogą po nie przyjechać – mówi inna pielęgniarka Antonina Jefymowycz.
– Jakoś sobie radzimy i pomagamy im jak tylko możemy. Kiedyś pracowałyśmy na zmiany, miałyśmy czas na odpoczynek. Teraz go nie mamy. Jest bardzo ciężko – przyznaje kobieta. – Martwimy się o siebie, o swoje własne dzieci, o te maleństwa, które zostały tutaj, o wszystkich. To przerażające, bo czekamy tutaj na to, co się stanie za chwilę – dodaje i przyznaje, że nawet z piwnicy słyszą bomby spadające w okolicy.
Leonard będzie bezpieczny
Dziennikarze BBC dotarli do rodziców Leonarda, który urodził się niedawno w klinice. W środę udało im się po 12-godzinnej podróży pociągiem dotrzeć do Kijowa. Para pochodzi z Niemiec. – To okropne, po prostu okropne. Teraz chcemy zabrać go do domu, gdzie będzie bezpieczny – mówi Heka, matka chłopca. – Kiedyś opowiemy mu, co się tutaj działo. Ryzykowaliśmy życiem dla niego – dodaje Gerhard, ojciec Leonarda.
Jak poinformowało w niedzielę ONZ, w ciągu trzech najbliższych miesięcy porodu spodziewa się 80 tysięcy Ukrainek, które zostały w swoim kraju. W poniedziałek Biuro Wysokiego Komisarza Narodów Zjednoczonych ds. Praw Człowieka przekazało, że w wyniku agresji rosyjskich wojsk w Ukrainie zmarło do tej pory co najmniej 636 cywilów. Niektóre źródła podają dużo wyższe szacunki. Tego samego dnia ukraińska Prokuratura Generalna podała, że w wyniku rosyjskiej inwazji zginęło co najmniej 90 dzieci, a ponad 100 odniosło obrażenia.
Atak Rosji na Ukrainę - oglądaj program specjalny w TVN24
Źródło: Reuters/BBC