"Kiedy go zobaczyłam, z bólu omal nie pękło mi serce"

Matka Kawalenki o stanie syna
Matka Kawalenki o stanie syna
TVN24
Matka Kawalenki o stanie synaTVN24

- Przedwczoraj miałam widzenie z synem. Kiedy go zobaczyłam, z bólu omal nie pękło mi serce. Jest taki wychudzony, skóra zwisa mu z policzków. Źle słyszał, prawie mnie nie widział, mówił z trudem, prawie tracił przytomność - opowiadała w sobotę w rozmowie z TVN24 matka Siarhieja Kawalenki, białoruskiego opozycjonisty, który w witebskim więzieniu prowadzi protest głodowy przeciwko wydanemu na niego wyrokowi. Stan Kawalenki pogarsza się z dnia na dzień. Według relacji jego matki, może on nie przeżyć najbliższego tygodnia.

Jak powiedziała Lidzija Kawalenka, opozycjonista zapowiedział, że nie zamierza przerwać głodówki. Jednak według wczorajszych informacji, Kawalenkę przymusowo podłączono do kroplówki. - Dowiedzieliśmy się, że syna na siłę przywiązano do łóżka, w takim ciężkim stanie, przymusowo dostał kroplówkę, zrobili to tak, że popękały mu żyły. Oni świadomie, z premedytacją, zabijają mojego syna. Chcą go zabić - opowiadała matka.

"Bolała go głowa i o mało nie umarł"

Mimo że stan jej syna jest ciężki, kobieta nie zamierza namawiać syna, żeby zakończył protest. - Nie będę go prosić, żeby przerwał głodówkę, ponieważ nawet jeśli ją przerwie, to i tak go zabiją. Ta głodówka nie ma teraz żadnego znaczenia, trzeba mu zmienić przepis, na którego podstawie został skazany i wypuścić go do domu - do mamy - mówiła. Dodała jednak, że wcześniej przekonywała syna, żeby zaczął jeść. - Powiedział mi, że nie przerwie głodówki, bo już raz go oszukano, przymusowo go karmiono, dawali mu po trzy porcje, nie mógł w nocy spać, bolała go głowa i o mało nie umarł od takiego leczenia po głodówce. Nie wierzy lekarzom i nie zakończy głodówki.

Matka Kawalenki przypomniała, że opozycjonista ma dwójkę dzieci, do których powinien wrócić. Według jej relacji, dzieci są zrozpaczone nieobecnością ojca. - On tak płacze za tatą, nie wiemy nawet, co mu mówić, jeśli Sieroża umrze, nie wiem, jak te biedne dzieci to przeżyją - kontynuowała.

Powiedział mi że nie przerwie głodówki, bo już raz go oszukano, przymusowo go karmiono, dawali mu po 3 porcje, nie mógł w nocy spać, bolała go głowa i o mało nie umarł od takiego leczenia po głodówce, nie wierzy lekarzom i nie zakończy głodówki. Lidzija Kawalenka

Skazany za powieszenie flagi

Kawalenka, który jest działaczem Partii Konserwatywno-Chrześcijańskiej - Białoruski Front Narodowy (PKCh-BNF), ogłosił głodówkę w chwili zatrzymania 19 grudnia 2011 roku. W połowie stycznia zaczęto go karmić przymusowo, potem przez jakiś czas jadł sam raz dziennie, ale na początku lutego wznowił głodówkę. Pod koniec lutego przeniesiono go z witebskiego aresztu do szpitala więziennego w Mińsku.

Opozycjonista został skazany pod koniec lutego na ponad dwa lata kolonii karnej za złamanie warunków odbywania kary z poprzedniego wyroku - z maja 2010 roku. Wówczas sąd skazał go na karę ograniczenia wolności za wywieszenie w Witebsku zakazanej biało-czerwono-białej historycznej flagi białoruskiej. Sąd uznał, że Kawalenka naruszył porządek publiczny i stawiał opór siłom bezpieczeństwa.

Zwolnienia protestującego opozycjonisty domagają się białoruskie siły prodemokratyczne oraz społeczność międzynarodowa.

Źródło: TVN24, PAP

Źródło zdjęcia głównego: TVN24