W katastrofie na lotnisku zginął szef koncernu naftowego. Kierowca pługa przyznał się do winy

Christophe de Margerie zginął w wypadku swojego prywatnego odrzutowcaEPA

Kierowca pługa Władimir Martynienko, oskarżony o spowodowanie katastrofy prywatnego samolotu Falcon, w której zginął prezes koncernu Total Christophe de Margerie, przyznałsię do winy i złożył wniosek o rozpatrzenie sprawy w trybie szczególnym - poinformowała agencja RAPSI. Może to być okolicznością łagodzącą i obniżyć wymiar kary. Kierowcy grozi do siedmiu lat więzienia.

- Martynienko przyznał się do wszystkich zarzucanych mu czynów, pomagał śledczym ustalić przebieg wydarzeń - powiedział adwokat oskarżonego Aleksandr Karabanow. Jeśli sąd zgodzi się na zastosowanie szczególnego trybu rozpatrzenia sprawy, będzie musiał wydać wyrok nieprzekraczający dwóch trzecich maksymalnej kary (w przypadku tego przestępstwa jest to siedem lat), a sprawa rozpatrywana jest bez badania dowodów.

Długa ława oskarżonych

Aby sąd wyraził na to zgodę, inni oskarżeni również muszą przyznać się do winy. Tak się na razie nie stało.

Adwokat Władimira Martynienki wezwał, by pozostali oskarżeni "nie zajmowali się populizmem" i zgodzili się na szczególny tryb rozpatrzenia sprawy.

Poza kierowcą pługa oskarżonymi o doprowadzenie do śmierci dwóch lub więcej osób przez nieostrożność są kierownik lotów lotniska Wnukowo Roman Dunajew, kontroler lotów, instruktor Aleksandr Krugłow, stażystka Swietłana Kriwsun, która miała wydać zgodę na start samolotu, oraz dwoje innych pracowników lotniska.

Zderzenie z pługiem

Do katastrofy prywatnego samolotu Falcon doszło na lotnisku Wnukowo 21 października 2014 roku. Maszyna zderzyła się z pługiem, który nagle wjechał na pas startowy. Samolot zapalił się, doszło do wybuchu. Zginęli wszyscy członkowie załogi - dwaj piloci i stewardessa, oraz jedyny pasażer - prezes koncernu naftowego Total Christophe de Margerie.

Przedstawiciel rosyjskiego Komitetu Śledczego Siergiej Markin stwierdził, że katastrofa była wynikiem "przestępczego w skutkach zaniedbania i pobłażliwości osób odpowiedzialnych" na lotnisku.

Według niektórych doniesień kierowca pługa był nietrzeźwy w chwili wypadku, jednak materiały śledztwa dotyczące tego szczegółu nie są znane.

Nieuchronna katastrofa?

W toku śledztwa wyszło na jaw, że pół roku przed katastrofą eksperci wskazywali na problemy z "kierownictwem i kontrolą ruchu naziemnego na lotnisku". System kontroli pasów startowych był "niewystarczający", a zamiast dwóch zamontowany był tylko jeden radar.

Zdaniem specjalistów, "wyposażenie w wieży kontroli lotów nie pozwalało na zauważenie obiektu na pasie startowym".

Po katastrofie Falcona całe kierownictwo lotniska Wnukowo podało się do dymisji.

Autor: asz\mtom / Źródło: newsru.com

Źródło zdjęcia głównego: EPA