Negatywny wynik badań próbek, pobranych od pasażerów wykazujących jakiekolwiek oznaki pogorszenia się stanu zdrowia lub objawy typowe dla grypy, był warunkiem wpłynięcia Westerdamu do kambodżańskiego portu Sihanoukville, co nastąpiło w czwartek wieczorem czasu lokalnego.
20 pasażerów zabrano z pokładu wycieczkowca śmigłowcem na badania do stolicy Kambodży Phnom Penh.
"Błąkamy się od dwóch tygodni"
Należący do spółki żeglugowej Holland America Line wycieczkowiec wyruszył 1 lutego z Hongkongu w zaplanowaną na 14 dni podróż, mając na pokładzie 1455 pasażerów i 802 członków załogi. Program wycieczki przewidywał wizyty w portach Tajwanu i Japonii, gdzie w Jokohamie rejs miał się zakończyć.
Tymczasem 6 lutego władze Japonii powiadomiły armatora, że w ramach prewencji epidemiologicznej zamknęły dla Westerdamu wszystkie japońskie porty, choć na jego pokładzie nie stwierdzono jakiegokolwiek pewnego lub prawdopodobnego przypadku pojawienia się koronawirusa. Podobną odmowę wydały Guam, Filipiny i Tajwan. Wycieczkowiec skierował się wtedy do największego tajlandzkiego portu Laem Chabang, dokąd miał przybyć 13 lutego. Jednak we wtorek władze Tajlandii wycofały zgodę na przyjęcie statku.
- Nie wiemy, co się dzieje. Błąkamy się od dwóch tygodni i wiele krajów zamknęło swoje granice przed nami z powodu strachu przed koronawirusem – relacjonowała Angela Jones, jedna z ponad 2200 podróżujących statkiem wycieczkowym Westerdam. - Sprawdzana jest nam regularnie temperatura i wciąż nie ma żadnego przypadku koronawirusa. To jest przerażające, że nie jesteśmy w stanie nic zaplanować, a niewiadoma z pewnością wzbudza strach – dodała.
Wycieczkowiec Westerdam pozostanie w Sihanoukville kilka dni. Pasażerowie wrócą do domów lotami czarterowymi z Phnom Penh. Już wcześniej zapowiedziano, że wszyscy otrzymają pełny zwrot opłat za wycieczkę.
Autorka/Autor: pp/kg
Źródło: Reuters, PAP