Izrael dostanie od USA swoje pierwsze myśliwce F-35 dopiero w 2018 roku. To ponad rok później, niż pierwotnie przewidywano - donosi izraelski dziennik "Haarec". Myśliwiec piątej generacji nie wszedł jeszcze do służby w USA i znajduje się dopiero w fazie testów.
Izrael zamówił około 20 niewykrywalnych dla radarów myśliwców F-35 w 2010 roku za sumę 2,75 miliarda dolarów. Początkowo mówiono, że trafią one na Bliski Wschód w 2016 lub 2017 roku, jednak ze względu na problemy produkcyjne ten termin ulegnie przesunięciu.
Izrael wcale nie wyraża zaniepokojenia poślizgiem, bo daje to szanse izraelskim firmom na ubieganie się o zastosowanie w F-35 większej ilości izraelskiej technologii. - To może działać na naszą korzyść - mówi Ehud Shani, dyrektor generalny izraelskiego ministerstwa obrony. - Opowiadam się za samolotem, w którym jest tak wiele izraelskich systemów, jak to tylko możliwe - dodaje.
Sami amerykanie nie są zachwyceni podobnymi zabiegami Izraela, uznając je za kosztowne i kontrproduktywne.
Międzynarodowy projekt
W tej chwili izraelskie lotnictwo korzysta głównie z samolotów F-16 koncernu Lockheed i F-15 produkowane przez Boeinga. Izrael błyskawicznie podpisał kontrakt na zakup F-35. Był pierwszym takim państwem poza grupy, która odpowiada za jego powstanie. W jej skład wchodzą: USA, Wielka Brytania, Włochy, Holandia, Turcja, Kanada, Australia, Dania i Norwegia. W sumie państwa te mają zakupić około 730 myśliwców F-35.
Pierwszy seryjny F-35 został oblatany w marcu tego roku.
Źródło: Reuters
Źródło zdjęcia głównego: USAF