Litwa, pierwsza republika byłego ZSRR, która proklamowała niepodległość, obchodzi 25 rocznicę podpisania Aktu Niepodległości. 11 marca 1990 r. podpisało go 124 deputowanych ówczesnego parlamentu, w tym 3 z 9 przedstawicieli mniejszości polskiej.
W środę w Wilnie, w historycznej sali parlamentu, w której przed ćwierćwieczem został podpisany akt "O przywróceniu niepodległości państwa litewskiego", odbędą się główne uroczystości z okazji 25. rocznicy tego wydarzenia. Udział w nich zapowiedzieli m.in. przedstawiciele parlamentu polskiego na czele z marszałkiem Senatu Bogdanem Borusewiczem. W całym kraju obchody 25-lecia odrodzenia państwa litewskiego trwają już od miesiąca: organizowane są okolicznościowe koncerty, konferencje, wystawy.
Za przywróceniem niepodległości kraju przed 25 laty opowiedziało się 124 ze 130 deputowanych Rady Najwyższej Litwy, ówczesnego parlamentu radzieckiej republiki litewskiej. Wśród sygnatariuszy Aktu Niepodległości było trzech Polaków: Czesław Okińczyc, Zbigniew Balcewicz i nieżyjący już Medard Czobot. Sześciu polskich deputowanych powstrzymało się od głosu, co do dziś kładzie się cieniem na stosunkach między litewskimi Polakami i Litwinami. - Nie rozumiałem, nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem tych, którzy wówczas wstrzymali się od głosu - powiedział Czesław Okińczyc, adwokat, założyciel wileńskiej rozgłośni Radio Znad Wilii podczas niedawnej dyskusji w Polskim Klubie Dyskusyjnym w Wilnie. Z kolei Zbigniew Balcewicz, były redaktor dziennika "Kurier Wileński" podczas tej samej dyskusji zaznaczył, że "głosowanie nad Aktem Niepodległości nie było sprawą łatwą, wahali się nie tylko Polacy, ale również Litwini". - Również się bałem - dodał. - Wszyscy byliśmy świadomi możliwych represji - podkreślił Balcewicz, przypominając też, że stosunki między Polakami mieszkającymi na Litwie i Litwinami były wówczas bardzo napięte.
Nie rozumiałem, nie rozumiem i chyba nigdy nie zrozumiem tych, którzy wówczas wstrzymali się od głosu Czesław Okińczyc
Rada Najwyższa Litwy niepodległość ogłosiła trzy lata po powstaniu Sajudisu – ruchu narodowowyzwoleńczego, zrodzonego na fali demokratycznych przemian zachodzących w Związku Radzieckim. Sajudis do dziś jest postrzegany przez mieszkających na Litwie Polaków jako ruch o antypolskim nastawieniu.
Napięte stosunki z Polakami
Według wileńskiego publicysty Tadeusza Andrzejewskiego, przynajmniej część działaczy Sajudisu przyczyniła się do zaognienia stosunków z mniejszością polską na Litwie. - Sajudis chyba naprawdę zrobił wszystko, by nastraszyć i odstraszyć Polaków - powiedział PAP Andrzejewski. - Ideologia, jaka była wyznawana przez niektórych czołowych przedstawicieli Sajudisu, była skrajnie antypolska. Odkurzono przedwojenną teorię, że na Liwie nie ma Polaków, są tylko spolonizowani Litwini, których należy "nawrócić" - przypomniał Andrzejewski. Stosunki między mieszkającymi na Litwie Polakami i Litwinami pogorszyły się, a wrogość wobec Polaków nasiliła, gdy w 1989 r. lokalne samorządy na Wileńszczyźnie, gdzie Polacy stanowili - i do dziś stanowią większość - ogłosiły powstawanie polskich jednostek administracyjnych, tzw. autonomii. - To był mechanizm obronny. Polacy dążyli do zapewnienia należnych sobie praw, gdyż odczuwali ogromne zagrożenie - tłumaczył Tadeusz Andrzejewski.
Trudna do zagojenia rana
Natomiast w ocenie litewskiego publicysty, sygnatariusza Aktu Niepodległości Rimvydasa Valatki, "próba utworzenie autonomii na Wileńszczyźnie jest blizną na najnowszej historii stosunków polsko-litewskich, która jeszcze długo będzie się goiła". - Ten plan był podyktowany przez Moskwę, a jego celem było oderwanie, rękoma litewskich Polaków, części ziem Litwy - powiedział PAP Valatka, dodając że "w świadomości litewskiej zrodziło to też przekonanie, że Polacy nie są wierni Litwie, że nie można im ufać; uzasadniło to antypolskie fobie zrodzone na Litwie w okresie międzywojennym". Wielu do dziś zadaje sobie pytanie, czy nadal istniałyby ciągle nierozwiązane problemy Polaków na Litwie, jak na przykład oryginalna pisownia polskich nazwisk, czy podwójne nazewnictwo ulic, gdyby przed 25 laty nie zrodził się pomysł utworzenia autonomii Wileńszczyzny i gdyby wszyscy polscy deputowani w ówczesnym parlamencie Litwy opowiedziało się za niepodległością kraju ? Rimvydas Valatka nie potrafi odpowiedzieć na to pytanie. Podkreśla jednak, że byłby to mocny atut w rękach Polaków w walce o swoje prawa. - W obliczu obecnej sytuacji geopolitycznej, w obliczu działań Moskwy, bardzo chciałbym, by te problemy zostały już rozstrzygnięte i by nie było między naszymi krajami żadnych cieni - powiedział Rimvydas Valatka.
Autor: mtom / Źródło: PAP