Południowokoreańska edycja magazynu dla panów "Maxim" wywołała aferę tytułem swojego artykułu. Na okładce lutowego wydania pojawił się napis "Jak umówić się z Japonką, która nie jest napromieniowana". W Japonii uznano to za wysoce niestosowne. Szef magazynu przeprosił, ale zrobił to w taki sposób, że jeszcze bardziej rozgniewał Japończyków.
Artykuł opatrzony takim nietypowym tytułem w sposób ogólny traktował o poradach dla Koreańczyków chcących zdobyć piękną Japonkę. Wątek o tym jak wybierać kobiety, które nie zetknęły się z promieniowaniem powstałym podczas awarii w Fukushimie, był potraktowany marginalnie.
Chwytliwy tytuł na okładce wywołał jednak ostre kontrowersje. Za niestosowny uznali go najpierw sami Koreańczycy. Sprawa stała się głośna w Japonii po tym, jak sprawę opisała japońskojęzyczna gazeta z Korei Południowej "JoonAng Ilbo". Przez wyspy przetoczyła się fala krytyki za taki niewybredny żart.
Ofensywne przeprosiny
W środę naczelny redaktor południowokoreańskiego "Maxima" umieścił na stronie miesięcznika przeprosiny. Napisał je jednak w taki sposób, że wywołał jeszcze większą aferę. Na wstępie solennie przeprasza Japończyków za zniewagę. Tłumaczy przy tym, że kontrowersyjny tytuł został celowo przerysowany, tak aby maksymalnie zainteresować potencjalnego nabywcę. Jak zapewnił, wątek promieniowania miał być pobocznym elementem artykułu.
Po tych dość standardowych przeprosinach nastąpiło jednak coś zupełnie nietypowego. Naczelny bez ogródek stwierdził, że wszystkiemu winni są Japończycy. - To niedawne aroganckie stwierdzenia dochodzące z Japonii na temat wysp Dokdo/Takeshima (małe wysepki lezące pomiędzy Japonią i Koreą Płd. o które spierają się oba kraje - red.), wizyta premiera Abe w świątyni Yasukuni (poświęcona poległym żołnierzom. Dla państw Azji symbol japońskiego imperializmu - red.) i kwestia "pocieszycielek (kobiet zmuszanych do prostytucji na rzecz japońskiego wojska podczas II wojny światowej. W znaczniej mierze Koreanek - red), spowodowały popełnienie przez nas błędu - stwierdził naczelny.
Koreańczyk dodał, że "przeprasza po raz wtóry", ale tylko tych Japończyków, którzy mają przyjazne nastawienie do Korei Południowej. - Nadal czekam na odpowiednie rozwiązanie różnych sporów historycznych dzielących nasze kraje - stwierdził.
Mała przepychanka medialna wokół "Maxima" pokazuje, jak wiele zadawnionych krzywd dzieli kraje Azji, zwłaszcza Koreę Południową, Chiny i Japonię. Wszystko jest pokłosiem II wojny światowej i wcześniejszego japońskiego imperializmu.
Autor: mk / Źródło: japantoday.com
Źródło zdjęcia głównego: Maxim