Wybór Donalda Tuska na szefa Rady Europejskiej był jednomyślny, choć jego kandydatura nie przekonywała początkowo wszystkich w Unii. Europejskich socjalistów miała niepokoić ograniczona znajomość języków obcych ówczesnego polskiego premiera, Paryż miał natomiast z rezerwą podchodzić do pomysłu, by Radzie przewodziła osoba z kraju, który nie należy do strefy euro. Grunt pod wybór Donalda Tuska miesiącami przygotowywała Angela Merkel, decydujące okazało się jednak wsparcie Davida Camerona.
W 2014 roku unijnym przywódcom zależało, by wybór następcy sprawującego przez dwie kadencje funkcję szefa Rady Europejskiej przebiegł gładko i był jednomyślny, poważne podziały wybuchły bowiem niewiele wcześniej przy okazji nominowania Jean Claude'a Junckera na stanowisko przewodniczącego Komisji Europejskiej.
Merkel Tuskowi ufała
Kandydaturze byłego premiera Luksemburga stanowczo sprzeciwiała się Wielka Brytania, która postrzegała go jako zagorzałego zwolennika głębszej integracji w ramach Unii Europejskiej. Londynowi nie udało się jednak zablokować tego wyboru i na szczycie w czerwcu 2014 r. zaakceptowano kandydaturę Junckera, mimo sprzeciwu Wielkiej Brytanii i Węgier.
Z wyborem przewodniczącego Rady Europejskiej miało pójść więc łatwiej. Borykająca się z problemami gospodarczymi w strefie euro i coraz bardziej agresywną działalnością Rosji na Ukrainie Unia miała pokazać, że jest gotowa do działania i nie traci czasu na wewnętrzne rozgrywki. Znalezienie odpowiedniego kandydata, który zapewniałby zachowanie równowagi pomiędzy ambicjami poszczególnych krajów, kobietami i mężczyznami oraz frakcjami politycznymi to jednak delikatna układanka. Potrzebny był kandydat, który zaspokoi wszystkie te oczekiwania.
W 2014 r. nazwisko ówczesnego polskiego premiera Donalda Tuska pojawiało się w tym kontekście przez wiele miesięcy. Początkowo za główną faworytkę uważana była premier Danii Helle Thorning- Schmidt, jednak stopniowo notowania Polaka zaczęły rosnąć.
O poparcie dla niego zabiegać miała Angela Merkel, która wielokrotnie spotykała się z polskim premierem przy różnych okazjach i wypowiadała się o nim w samych superlatywach. Niemieckie media chętnie pisały, że Tusk należy do polityków, którym kanclerz ufa. Merkel miała też miesiącami przekonywać niechętnego początkowo Tuska do podjęcia wyzwania.
Wady i zalety Tuska
Na niekorzyść Polaka przemawiała jego ograniczona znajomość języków obcych oraz fakt, że pochodzi z kraju, który nie należy do strefy euro. Ten ostatni aspekt miał szczególnie niepokoić prezydenta Francji Francois Hollande'a.
Tuskowi sprzyjała natomiast europejska układanka przy wyborze kandydatów na inne stanowiska. Do przewodzenia Komisji Europejskiej wybrano Jean Claude'a Junckera z Luksemburga, Włochom udało się zdobyć poparcie dla kandydatury Federiki Mogherini na szefową europejskiej dyplomacji. Groziło to niezadowoleniem ze strony krajów wschodniej unijnej flanki, które już od dawna czuły się pomijane przy rozkładaniu najważniejszych stanowisk.
Szanse Tuska wzmacniało również to, że postrzegany był jako ewentualna przeciwwaga dla Mogherini w kwestiach dotyczących polityki wobec Rosji. W obliczu rosyjskiej agresji na Ukrainę obawiano się, że kurs Włoszki może się okazać zbyt mało zdecydowany.
Wsparcie z Downing Street
Pierwszym rządem, który oficjalnie ogłosił poparcie dla kandydatury Tuska była Wielka Brytania. Kluczowa miała być rozmowa telefoniczna Polaka z ówczesnym premierem Davidem Cameronem, która odbyła się pod koniec sierpnia 2014 roku.
Rzeczniczka Camerona tłumaczyła wtedy, że Tusk - podobnie jak rząd w Londynie - widzi potrzebę przeprowadzenia w Unii reform. Jak pisały brytyjskie media po tym, jak sojusznikiem Polaka został Cameron, sprzeciw nieprzekonanych do tej kandydatury państw zaczął słabnąć. Brytyjski premier miał nadzieję, że znajdzie w Tusku sojusznika i przeciwwagę dla dążącego do pogłębienia integracji Junckera.
Swoje stanowisko, zgodnie z którym szefem Rady nie może zostać przedstawiciel kraju spoza strefy euro, prowadzący również osobne szczyty tego grona, ostatecznie zmieniła też Francja. Zapewniło to Tuskowi poparcie trzech dużych europejskich stolic: Berlina, Londynu i Paryża.
Polski premier mógł też liczyć na poparcie krajów Grupy Wyszehradzkiej (oprócz Polski są to Czechy, Węgry i Słowacja), a także innych krajów regionu Europy Środkowej i Wschodniej. Jego nominację uznano tam za nobilitację dla całego regionu 10 lat po rozszerzeniu Unii Europejskiej oraz element zachowania równowagi geograficznej na szczytach unijnej władzy.
W dniach poprzedzających szczyt ustępujący ze stanowiska Rady Europejskiej Herman Van Rompuy dzwonił do europejskich stolic, by uzgodnić poparcie dla kandydatury Tuska. Rozmawiał także z polskim premierem. Kluczowe miały być rozmowy z kanclerz Merkel i prezydentem Francji Francois Hollande'em.
Jego kandydaturę zaakceptowano na szczycie unijnym 30 sierpnia 2014 roku.
Tusk nie musiał zgłaszać kandydatury
Znaczenie przewodniczącego Rady Europejskiej wzrosło po traktacie lizbońskim, który wszedł w życie w 2009 roku. Wcześniej funkcję tę pełniła głowa państwa lub szef rządu kraju sprawującego prezydencję. Pierwszym szefem odnowionej Rady został Belg Herman Van Rompuy, który rządził dwie 2,5-letnie kadencje.
Wybór przewodniczącego jest opisany w traktacie lizbońskim ogólnie. Formalnie nie ma procedury proponowania kandydatur, jednak to rządy odpowiadają za zgłaszanie pretendentów do objęcia funkcji szefa Rady Europejskiej.
W przypadku Donalda Tuska nie było to jednak obecnie konieczne, bo traktat lizboński stwierdza, że mandat przewodniczącego może być odnowiony, a procedura zgłaszania tego urzędnika nie jest w dokumencie opisana.
Były polski premier zadeklarował podczas szczytu Unii Europejskiej na Malcie na początku lutego, że jest gotów pełnić urząd przez kolejne dwa i pół roku. To w Brukseli wystarcza.
Konsultacje w sprawie tego, komu powierzone ma być stanowisko przewodniczącego, przeprowadza rotacyjna prezydencja. Obecnie sprawuje ją Malta i to ona w trakcie szczytu 9-10 marca ogłosi, kto ma czyje poparcie.
Zarządzenie głosowania szefów państw i rządów, choć przewidziane procedurą, nie jest wcale przesądzone i zależy od tego, czy wcześniej wystąpią wyraźne podziały w sprawie wyboru szefa Rady Europejskiej.
Na razie jedynym oficjalnym kontrkandydatem Donalda Tuska jest Jacek Saryusz-Wolski, zgłoszony przez polski rząd.
Autor: kg/adso / Źródło: Reuters, tvn24.pl, PAP