Ogłosił się mędrcem, a nawet mesjaszem. Tyle, że do "zbawienia" siebie i całego świata wykorzystywał zależne od siebie kobiety i dzieci. Izraelska policja zatrzymała 60-letniego Goela Ratzona, który więził swoich wyznawców w Tel Awiwie.
- Dowody wskazują, że podejrzany kontrolował swoje kobiety ciężką ręką, zabierał wszystkie ich rzeczy i pieniądze - oświadczyła policja po zatrzymaniu Ratzona.
Kobiet Ratzona jest co najmniej 17, ale policja podejrzewa, że nawet 30 mogło paść ofiarą mistycznej pasji "mesjasza".
Dla swoich niewolników, tak bowiem policja wprost określa stosunki między Ratzonem a kobietami i kilkudziesięcioma związanymi z nim dziećmi, "mesjasz" opracował nawet kodeks postępowania - księgę zasad.
- Mówił im co mogą, a czego nie mogą robić. Ograniczał ich ruchy i karał różnorako, w tym z użyciem przemocy, za wszelką odmowę posłuszeństwa - twierdzi policja.
"Mesjasz" kazirodca?
Wśród zarzutów, które usłyszał Ratzon są też te najpoważniejsze - "mesjasz" podejrzewany jest o stosunki kazirodcze ze swoimi córkami, które również należały do komuny.
Co więcej, niektóre z córek Ratzona urodziły mu dzieci.
"Jestem doskonały"
Na aresztowanie "mędrca" policja zdecydowała się dopiero teraz, chociaż już w ubiegłym roku w izraelskiej telewizji ukazał się film dokumentalny, w którym kilka kobiet - podających się za żony Ratzona - opowiadało o nim jako o wielkim człowieku.
- Jest mesjaszem, o którym wszyscy mówią - oznajmiła jedna z kobiet. - On już tu jest i nie został jeszcze odkryty. W dniu, w którym się ujawni, ziemia się zatrzęsie - dodała.
W tym samym filmie wystąpił sam Ratzon. - Jestem doskonały - mówił z rozbrajającą szczerością. - Mam wszystkie przymioty, których pragną kobiety.
Źródło: Reuters