Netanjahu rezygnuje z dymisji ministra obrony, spada poparcie dla Likudu

Źródło:
PAP

Premier Izraela jednak nie zdymisjonuje ministra obrony Joawa Galanta. W związku z planami odwołania szefa resortu obrony wybuchły w Izraelu protesty. Benjamina Netanjahu martwić może spadek popularności jego partii - z sondażu portalu Kanał 12 wynika, że gdyby wybory parlamentarne przeprowadzono w Izraelu w poniedziałek, partia Likud straciłaby 12 miejsc w 120-osobowym parlamencie.

Benjamin Netanjahu powiedział w poniedziałek, że rozwiązał spór dotyczący publicznego apelu ministra obrony Joawa Galanta do wstrzymania kontrowersyjnej reformy sądownictwa.

Po tym wystąpieniu premier Izraela zapowiedział dymisję szefa resortu obrony, ale w zeszłym tygodniu ogłosił, że opóźni dymisję.

- Zostawiłem za nami dzielące nas różnice – powiedział Benjamin Netanjahu na konferencji prasowej. Premier podkreślił, że obaj ściśle współpracowali przez ostatnie dwa tygodnie.

Spadek poparcia dla Netanjahu

Gdyby wybory parlamentarne przeprowadzono w Izraelu w poniedziałek, partia Likud premiera Benjamina Netanjahu straciłaby 12 miejsc w 120-osobowym parlamencie - wynika z sondażu portalu Kanał 12.

Wynik ankiety jest najniższym, jakiego partia doświadcza od niemal 20 lat. Tworzące większość parlamentarną ugrupowania również tracą w sondażu, a obecnie posiadająca 64 miejsca w Knesecie koalicja uzyskałaby w hipotetycznych wyborach miejsc 46.

Spadek poparcia dla rządu odnotowano w momencie poważnych napięć społecznych w Izraelu. Od tygodni w kraju trwają masowe protesty przeciwników oraz zwolenników reformy sądownictwa forsowanej przez rząd Netanjahu.

Mimo wcześniejszego zawieszenia przez premiera prac nad reformą 1 kwietnia na ulice izraelskich miast wyszło ponad 160 tys. ludzi, domagających się bezwarunkowej rezygnacji z projektu.

Napięcia w Izraelu

W ubiegłym tygodniu izraelska policja zaatakowała dziesiątki wiernych w meczecie Al-Aksa w Jerozolimie, tłumacząc to koniecznością zareagowania na zamieszki. W odpowiedzi palestyńscy bojownicy wystrzelili co najmniej dziewięć rakiet ze Strefy Gazy w kierunku Izraela, prowokując ataki lotnicze, które według Izraela były wymierzone w miejsca produkcji broni islamskiej grupy Hamas, która kontroluje enklawę.

W Tel Awiwie doszło następnie do ataków terrorystycznych, w których zginęła jedna osoba, a siedem kolejnych zostało rannych.

Lider izraelskiej opozycji Jair Lapid przyznał, że po niedzielnym briefingu dotyczącym bezpieczeństwa czuje się "jeszcze bardziej zmartwiony niż wcześniej". "To, co wróg widzi przed sobą, to niekompetentny rząd, któremu nikt nie ufa" - zaznaczył.

Autorka/Autor:asty / prpb

Źródło: PAP