Co najmniej 17 osób zginęło w czterech zamachach bombowych, do których doszło w poniedziałek okolicach Bagdadu i w samej stolicy kraju. Do najkrwawszego z ataków, w którym życie straciło 12 ludzi, przyznało się dżihadystyczne Państwo Islamskie.
W wydanym tego samego dnia oświadczeniu IS podkreśliło, że celem zamachu były oddziały szyickich bojowników. W wybuchu samochodu pułapki zginęło 12 osób, a 42 zostały ranne - podała policja i służby medyczne.
Druga eksplozja miała miejsce północnej dzielnicy Bagdadu, w której mieszkają głównie szyici. Zginęły tam dwie osoby, a siedem zostało rannych. Bomby wybuchały też na obszarach, w których większość stanowią sunnici w tym w Latifiji znajdującej się ok. 40 km na południe od stolicy i na jej przedmieściach. Do tych zamachów nikt się jednak nie przyznał. Zamieszkany w dużej części przez szyitów Irak jest pogrążony w największym kryzysie od czasu, gdy w 2011 roku wycofały się stamtąd wojska amerykańskie. Sunniccy radykałowie z IS na czele opanowali jedną trzecią kraju. Armia iracka okazała się bezradna wobec rozpoczętej w zeszłym roku ofensywy dżihadystów, którzy kontrolują obecnie kluczowe miasta na północy kraju, m.in. Mosul - drugie pod względem wielkości miasto w Iraku, oraz znaczną część prowincji Anbar położonej na zachodzie kraju. Od momentu pojawienia się ekstremistów samobójcze ataki, wybuchy przydrożnych bomb oraz zamachy na siły irackie oraz przedstawicieli władz są w Bagdadzie na porządku dziennym. Za każdym razem ginie w nich wielu cywilów.
Autor: mtom / Źródło: PAP
Źródło zdjęcia głównego: Reuters