W trzecim dniu procesu o impeachment byłego prezydenta USA Donalda Trumpa demokraci przytaczali w Senacie wypowiedzi uczestników zajść na Kapitolu, którzy twierdzili, że wykonywali polecenie ówczesnej głowy państwa. Demokratyczni senatorowie argumentowali, że "brak wyrzutów sumienia u demonstrantów tym bardziej wymaga skazującego werdyktu".
Jedna z menedżerów impeachmentu Diana DeGette dokumentowała wyznania uczestników zamieszek. - Naprawdę wierzyli, że wdarcie na Kapitol odbyło się na polecenie prezydenta i wiemy o tym, ponieważ tak mówili. Postępowali zgodnie z jego instrukcjami. Powiedzieli, że ich zaprosił - dodała DeGette.
Cytowała fragmenty nagrania z wnętrza Kapitolu, w których buntownicy twierdzili: "Nasz prezydent chce nas tutaj. (…) Czekamy i przyjmujemy rozkazy od naszego prezydenta. (…) Będzie szczęśliwy, walczymy o Trumpa". Menedżerowie podkreślali, że były prezydent wciąż ma wpływ na swoich zwolenników. W ich przekonaniu, jeśli nie zostanie ukarany, on sam lub inny przyszły prezydent może uznać to za przyzwolenie na ponowne użycie przemocy politycznej.
"Skazanie go oznaczałoby, że Ameryka opowiada się za rządami prawa"
W opinii demokratów zajścia na Kapitolu były tylko jednym z przykładów nagannego postępowania Trumpa. - Te taktyki zostały przetestowane. (…) 6 stycznia był kulminacją działań prezydenta, a nie odstępstwem od nich. Powstanie było do tej pory najbardziej brutalnym i niebezpiecznym epizodem w ciągłym schemacie i praktyce podżegania do przemocy przez Donalda Trumpa – obarczał byłego prezydenta winą stojący na czele demokratycznych menedżerów impeachmentu Jamie Raskin.
Z kolei Joaquin Castro zauważył, że zamieszki dodały skrzydeł antydemokratycznym rywalom Ameryki za granicą. Wskazywał na przykłady chińskiej propagandy i rosyjskich oficjeli, świętujących chaos. - Świat patrzy. Fiasko w skazaniu Trumpa oznaczałoby utratę mocy naszego przykładu jako Gwiazdy Polarnej w dziedzinie wolności, demokracji, praw człowieka, a przede wszystkim w zakresie praworządności. Skazanie go oznaczałoby, że Ameryka opowiada się za rządami prawa, bez względu na to, kto je łamie – deklarował Castro.
Prezydent Joe Biden w trakcie rozmowy z dziennikarzami mówił w czwartek, że nie oglądał na żywo transmisji z procesu, a tylko relacje w mediach. Uchylił się od odpowiedzi, jakie jest jego stanowisko w tej kwestii. W piątek w Senacie argumenty przedstawi zespół prawników broniących Trumpa. Planuje je wyczerpać tego samego dnia. Oznacza to, że proces może zakończyć się już w ten weekend.
Źródło: PAP