Turcja i Stany Zjednoczone utworzą tzw. bezpieczną strefę wokół syryjskiego miasta Manbidż, jeśli Waszyngton spełni swoje obietnice - powiedział rzecznik prezydenta Turcji Recepa Tayyipa Erdogana, Ibrahim Kalin.
Rzecznik poinformował, że porozumienie między Ankarą i Waszyngtonem w sprawie Manbidżu jest wiążące, a zmiana na stanowisku sekretarza stanu USA nie zmieni umowy, nawet jeśli doprowadzi to do 1-2 tygodniowego opóźnienia.
Turcja twierdzi, że USA nie spełniły dotąd swych obietnic: nie przestały zbroić kurdyjskich bojowników z Ludowych Jednostek Samoobrony (YPG), nie odebrały im broni po pokonaniu tzw. Państwa Islamskiego (IS) w Syrii i nie wycofały sił YPG z miasta Manbidż niedaleko Afrinu, który pozostaje w rękach YPG od 2016 roku. Zdaniem Kalina turecki wywiad pracuje nad usunięciem działającego na terytorium Wschodniej Guty ugrupowania Dżabhat Fatah al-Szam, dawnego Frontu al-Nusra, związanego niegdyś z Al-Kaidą. W zeszłym tygodniu islamistyczne ugrupowanie Dżajsz al-Islam wyraziło zgodę na ewakuację bojowników al-Szam przetrzymywanych w więzieniach we Wschodniej Gucie do będącej pod kontrolą rebeliantów prowincji Idlib. Relacje między Turcją a USA, sojusznikami w NATO, są bardzo napięte ze względu na wsparcie USA dla YPG. Kurdyjska milicja stanowi główny lądowy komponent wspieranych przez USA Syryjskich Sił Demokratycznych, które USA uzbroiły, wyszkoliły i wspierają za pomocą nalotów i sił specjalnych w walce z IS. Turcja uznaje YPG za organizację terrorystyczną, która należy do zdelegalizowanej w Turcji separatystycznej Partii Pracujących Kurdystanu.
Autor: mtom / Źródło: PAP