Miała 22 lata i niebawem zamierzała wyjść za mąż za mężczyznę, który pracował w tych samych liniach lotniczych, Kogalymavia. Stewardesa Irina Olaru zginęła w katastrofie Airbusa A321 na Synaju. W Gornoałtajsku na Syberii, gdzie mieszkała, zapłonęły znicze. Gazeta "Komsomolskaja Prawda" opisuje historie także innych członków załogi, których życie przerwał feralny lot.
"Stewardesę Irinę Olaru, pochodzącą z Gornoałtajska na Syberii, mieszkańcy tego miasta zapamiętają jako szczere wierzącą. Na pokład zabierała ikony. Wisiały w ogonie samolotu. Być może teraz jej dusza jest w niebie" – pisze rosyjska gazeta "Komsomolskaja Prawda", która publikuje zdjęcia załogi rosyjskiego airbusa i opisuje ich historie życiowe.
"W ojczystym mieście Irina pracowała w sklepie z upominkami. Marzyła jednak, aby być bliżej nieba. Na ziemi, na lotnisku Pułkowo w Petersburgu, 31 października czekał na nią młody człowiek. Był stewardem linii Kogalymavia. Czekał, bo chciał ją objąć i pocałować. I zastąpić na pokładzie samolotu, który miał wracać do Sharm el-Szejk w Egipcie" – relacjonuje "Komsomolskaja Prawda".
Ludzie kładą kwiaty
Rzeczniczka administracji Kraju Ałtajskiego Jelena Kozłowa powiedziała agencji RIA Nowosti, że Irina zamierzała niebawem wyjść za mąż za kolegę z Kogalymavia. Tego, który 31 października czekał na nią na lotnisku Pułkowo.
W Gornoałtajsku, przed sklepem, gdzie przed wyjazdem z rodzinnego miasta pracowała stewardesa, ludzie ciągle kładą kwiaty i zapalają znicze.
W cerkwiach odprawiono nabożeństwa żałobne w intencji ofiar katastrofy.
Matka i siostra Iriny Olaru przyjechały do Petersburga, by zidentyfikować zwłoki. Stewardessa zostanie pochowana w Gornoałtajsku.
"Wówczas był zwykłym pasażerem"
"Komsomolskaja Prawda" pisze, że katastrofa airbusa na Synaju rozdzieliła na zawsze także inne "podniebne" pary.
Przed laty na pokładzie samolotu Moskwa – Stambuł poznali się Stanisław Swiridow i stewardesa linii lotniczych Aerofłot Anna Gonczarowa. Wówczas on był zwykłym pasażerem. Potem został stewardem, zdecydowali się na ślub.
"Stanisław bardzo się cieszył z pracy w Kogalymavia. Był szczęśliwy, bo robił to, co bardzo lubił. Samoloty mi go dały, samoloty mi go także odebrały" – cytuje Annę Gonczarową "Komsomolskaja Prawda".
"Powinien był wrócić"
Dziennik opisuje historię także innej rosyjskiej stewardesy, Margarity Ochotnikowej, która nie doczekała się męża i jednocześnie stewarda Kogalymavia Andrieja Biełomiestnowa.
- Powinien był wrócić z Petersburga do domu w Moskwie 1 listopada. Mój lot miał z kolei przybyć do Moskwy w tym samym dniu, kilkadziesiąt minut później. Kiedy zbliżał się czas lądowania, Andriej zwykle pisał do mnie sms-y, że czeka – opowiadała Margarita Ochotnikowa.
Jej małżeństwo z Andriejem trwało cztery lata. Oboje pracowali wcześniej w Uralskich Liniach Lotniczych.
W katastrofie samolotu Airbus A321 na Synaju zginęły 224 osoby, w tym siedmiu członków załogi.
Przyczyny katastrofy nie są na razie znane. Jedna z wersji mówi o usterce technicznej, która doprowadziła do rozerwania samolotu na wysokości 9,5 km.
Autor: tas/ja / Źródło: Komsomolskaja Prawda, RIA Nowosti