Fakt, że z nim jest, to bym jej jakieś bohaterstwo przypisywał. To na pewno pomaga - powiedział na antenie TVN24 Piotr Cieszewski, himalaista, zdobywca Mount Everestu. Skomentował problemy, które pod Nanga Parbat - na wysokości 7400 metrów - mają Tomasz Mackiewicz i Francuzka Elisabeth Revol. Polak "słabo widzi, ma odmrożenia". - Tam jest niskie ciśnienie - tłumaczył Cieszewski.
"Nasze ciało i nasz organizm zaczynają puchnąć"
Z Polakiem została Francuska Elisabeth Revol. - Kobiety są bardzo silne. Zawsze podziwiam kobiety w Himalajach. Uważam, że są silniejsze psychicznie. Natomiast nie oszukujmy się, ona nie jest w stanie wziąć mężczyzny na plecy. Fakt, że z nim jest, to bym jej jakieś bohaterstwo przypisywał. To na pewno pomaga - powiedział Piotr Cieszewski.
Dodał, że "potrafią być takie sytuacje, że doskonale wyszkolony himalaista, doświadczony, wielokrotnie przebywający na dużych wysokościach, nagle łapie chorobę wysokościową". - A osoba, która jest mało doświadczona, nie jest jakoś superwydolna fizycznie, tej choroby nagle nie ma - powiedział.
- Tam jest niskie ciśnienie. My w jakimś sensie jesteśmy przytuleni przez ciśnienie, które ma 1000 hPa. Jesteśmy nim tak otulani. Jak ono jest niższe, a tam wynosi 400 hPa, to nasze ciało i nasz organizm zaczynają puchnąć. Problem jest z mózgiem - mówił w TVN24 Cieszewski.
- Ten mózg też zaczyna puchnąć, ale tak jak nasze ręce, policzki, nos mogą sobie puchnąć, to mózg jest zamknięty w kostnej puszce, nieelastycznej. Zaczyna napierać na ścianki czaszki, i tu jest ten problem - wyjaśnił polski himalaista.
"Idziemy po Was"
Na wysokości 7400 m himalaiści spędzili noc. Po nieudanej próbie ataku na szczyt Nanga Parbat (8126 metrów n.p.m) podjęli próbę zejścia do bazy. Zaprzestali jej, bo okazało się, że nie pozwala na to stan zdrowia Mackiewicza. Himalaista zmaga się z chorobą wysokościową.
W piątek rano czasu polskiego podjęto decyzję o zorganizowaniu akcji ratunkowej. Himalaistom ruszą z pomocą czterej członkowie wyprawy na K2., w tym Adam Bielecki, którzy będą wyposażeni między innymi w tlen. Niestety, ma to nastąpić najprawdopodobniej dopiero jutro, bo w Pakistanie zapadł zmrok. Ekipa będzie się próbowała dostać do poszkodowanych przy użyciu helikoptera pakistańskich wojsk. Następnie, po wylądowaniu w bazie usytuowanej na wysokości 4000 metrów, wyruszy samotnie pod górę.
"Czekamy tylko na śmigłowiec i lecimy na Nangę. Tomek, Eli, trzymajcie się. Idziemy po Was" - napisał na portalu społecznościowym Adam Bielecki, jeden z uczestników ekspedycji na K2. O zgodzie MSZ na pokrycie kosztów akcji ratunkowej dla uwięzionych pod szczytem Nanga Parbat i zapewnieniu gwarancji finansowych informował minister sportu i turystyki Witold Bańka.
Czekamy tylko na śmigłowiec i lecimy na Nangę. Tomek Eli 3majcie się. Idziemy po Was.
— Adam Bielecki (@AdamTheClimber) 26 stycznia 2018
Autor: mnd//plw / Źródło: tvn24
Źródło zdjęcia głównego: Tomasz Mackiewicz