Grupa hackerska Lulz Sec odrzuciła oskarżenia, że zaatakowała stronę łączącą graczy Sega Pass i... obiecała pomoc w złapaniu tych, którzy to zrobili. Do paraliżującego ataku doszło w czwartek. Jak widać łaska hakerów na pstrym koniu jeździ - wcześniej bez większych oporów Lulz Sec złamali zabezpieczenia innych komputerowych gigantów: Sony i Nintendo. Zablokowali też stronę CIA.
Strona Sega Pass została "zhakowana" i całkowicie zablokowana w czwartek. Skradziono wówczas niesprecyzowaną bliżej liczbę danych osobowych i zaszyfrowanych haseł użytkowników. W ręce hakerów - jak zapewnili przedstawiciele japońskiego giganta branży gier - nie wpadły dane kart kredytowych.
Po tym wydarzeniu Sega wydała specjalne oświadczenie i poradziła zmienienie haseł tak szybko, jak to możliwe. Do dziś strona Sega Pass ma spore problemy (m.in. nie mogą się na niej rejestrować inni użytkownicy).
Hakerzy zapolują na hakerów
@Sega - skontaktujcie się z nami. Chcemy wam pomóc zniszczyć hakerów, którzy was zaatakowali. Kochamy Dreamcast (konsolę do gry wyprodukowaną przez Segę - red.), ci ludzie pójdą na dno" - napisali hakerzy na swoim Twitterze.
Jak na razie żadna grupa nie wzięła odpowiedzialności za atak. Jednak część analityków wskazywała, że ostatnie włamania do firm zajmujących się grami komputerowymi były dziełem Lulz Sec. Hakerzy ci jednak stanowczo dementują, że stoją za atakiem na Segę.
Źródło: PAP, lex.pl
Źródło zdjęcia głównego: sxc.hu/internet