"Poważna kara" czeka gwiazdora chińskiej telewizji, który zaśpiewał piosenkę, w wulgarny sposób żartując z ojca chińskiego komunizmu, Mao Zedonga. Choć Mao nie jest już otaczany takim kultem jak dawniej, pozostaje on najważniejszą ikoną w Chinach, a krytykowanie go uważane jest za działalnością antypaństwową.
Bi Fujian, gwiazdor znany m.in. z prowadzenia chińskiej wersji programu dla młodych talentów, zaśpiewał kontrowersyjną piosenkę na prywatnym bankiecie. Okoliczności zdarzenia straciły jednak na znaczeniu, gdy jego występ został upubliczniony w internecie.
Obiecał samodyscyplinę
W swojej piosence Bi parodiował znaną komunistyczną piosenkę, w której m.in. w niewybredny sposób wyrażał się o Mao. "Przewodniczący Mao - ehh, nie mówmy więcej o tym skur***, przyniósł nam on tyle cierpienia", brzmiał fragment piosenki.
Chińska Partia Komunistyczna zażądała od zatrudniającej Bi telewizji państwowej CCTV ukarania go za "poważne naruszenie politycznej dyscypliny" i gwiazdor został już również zawieszony w pracy. Bi opublikował przeprosiny za incydent i wyraził wolę "przestrzegania wyższych standardów i lepszej samodyscypliny".
70 proc. dobra, 30 proc. błędów
Mao Zedong, ojciec chińskiego komunizmu i założyciel współczesnego państwa chińskiego, nie jest już otaczany takim kultem jak dawniej i dopuszczalna jest ograniczona krytyka. Wynika ona przede wszystkim ze spowodowania wielkiego głodu w latach 50. XX wieku oraz z Rewolucji Kulturalnej, w których zginęły miliony Chińczyków.
Mao wciąż pozostaje jednak chińskim "ojcem założycielem" państwa, a partia oficjalnie uznała, że jego zasługi przeważają nad błędami w stosunku 70:30.
Autor: mm\mtom / Źródło: China Daily, BBC, Times of India
Źródło zdjęcia głównego: public domain