Nagranie wypadku cyrkowców z grupy Nika Wallendy zostało upublicznione dwa lata po zdarzeniu, w którym poważnie rannych zostało pięcioro z ośmiorga linoskoczków biorących udział w próbie przed pokazem. Policja z Florydy przekazała dziennikarzom amatorski film dokumentujący to zdarzenie z 2017 roku.
"Piramida z ludzi" runęła podczas treningu na linie rozpiętej na wysokości ponad sześciu metrów. Najpierw równowagę straciła siostra Nika Wallendy - Lijana. Wraz z nią na ziemię spadło czworo innych akrobatów. Nik oraz dwoje innych utrzymali się na linie. Wszyscy przeżyli, choć jedna z kobiet, ciotka Nika - Rietta - spadła na ziemię z wysokości prawie dwunastu metrów. Ranni trafili do szpitala ze złamaniami kości i obrażeniami głowy. Po wydarzeniu nikomu nie postawiono zarzutów.
Zespół Wallenda słynie z tego, że podczas swoich występów i prób nie używa siatek zabezpieczających. 40-letni Nik Wallenda, szef grupy akrobatów opowiadał dziennikarzom, że każde takie zdarzenie to wielka trauma. W skład zespołu wchodzą przede wszystkim członkowie rodziny. Ich dziadek Karl Wallenda, założyciel grupy, zginął w 1978 roku w wieku 73 lat. Spadł w czasie filmowanego przez telewizję przejścia na wysokości 10. piętra pomiędzy dwoma budynkami hotelu Condado Plaza w San Juan w Puerto Rico.
Autor: ow/adso / Źródło: [2019 Cable News Network All Rights Reserved]