Grenlandia, formalnie część Danii, ma coraz więcej swobody. W niedzielę świętowała wejście w życie poszerzonej autonomii, za którą mieszkańcy opowiedzieli się w ubiegłorocznym referendum.
W porcie w Nuuk, stolicy Grenlandii, dokąd w XVIII wieku przybili duńscy kolonizatorzy, zebrały się tysiące Grenlandczyków, aby posłuchać inuickich śpiewów. W uroczystościach uczestniczyli członkowie grenlandzkiego rządu wraz z premierem Kuupikiem Kleistem, a także szef duńskiego rządu Lars Rasmussen i królowa Małgorzata II z małżonkiem, księciem Henrykiem, a także z następcą tronu księciem Fryderykiem i księżną Marią.
Rodzina królewska w tradycyjnych inuickich strojach była ciepło witana przez zgromadzonych w porcie. Następnie cała oficjalna delegacja udała się na uroczyste nabożeństwo.
Premier Kleist oświadczył, że "od dziś rozpoczynamy nową epokę historii naszego kraju, nową epokę pełną nadziei i możliwości".
I tak będzie zależna od Kopenhagi
Status poszerzonej autonomii, która wszedł w życie w niedzielę, "jest bardzo ważny dla naszego małego społeczeństwa" (57 tys. mieszkańców; prawie 2,2 mln kilometrów kwadratowych, z czego 410 tys. wolnych od lodu) - podkreślił.
W listopadzie 2008 roku mieszkańcy Grenlandii opowiedzieli się za poszerzeniem autonomii, przyznając lokalnym władzom m.in. kontrolę nad policją, sądownictwem i bogactwami naturalnymi.
Do Kopenhagi nadal należeć będzie ostatnie słowo w kwestii obronności i polityki zagranicznej. Grenlandia zależy ponadto od duńskiej pomocy, która odpowiada dwóm trzecim tamtejszej gospodarki. Już od 1979 roku Grenlandia cieszyła się szeroką autonomią.
Źródło: PAP